czwartek, 30 sierpnia 2012

4.

Biegłam na uczelnie. Jak zwykle nie zareagowalam na budzący mnie budzik. Spuźniłam się na wykład 5 minut i dostałam naganę. Po wykladzie poszłam na stołówkę.
-Hej Sakura- krzyczala Hinata-zjemy razem?
-A nie jesz z Naruto?
-Mowiąc zjemy razem miałam na myśli też Naruto i jego przyjaciela Sasuke.
-Wiesz....chyba wolę sama....
-No co ty Sakura...za mną nie zjesz?- uslyuszła zza plecow głos Sasuke.
-Raczej nie. Narazie!- nie odeszla bo brunet chwycil ją za reknę i pociągnąl do stoliku- ej! Nie słyszałeś co powiedziałam? Chcę zjeść sama.
-Ale my nie chcemy jeść bez Ciebie ,to chyba jasne?
-Ostatni raz coś dla ciebie robie...
-Zobaczymy- nachylil się do Sakury i deliktnie pocalował ją w policzek. Haruna poczerwieniala na twarzy.
-C-co ty robiszi dioto..-powiedziala szeptem.
-Całuje Cię, a co chcesz jeszcze raz?
-Ani mi się waż!- z impetem stuknęła pięścią w glowę bruneta.
-Ajć! Nie bij zołzo mała!
-Co powiedzialeś?!- znow się zamachnęla lecz Sasuke zatrzymal jej cios.
-Przestań tak robić bo zaraz ja ci coś zrobię....eh...co chcesz do zjedzenia??
-Obojętnie.
  Po sniadaniu mialam dwa wykłady, potem dwie godziny wolne, poszłam posiedzieć do parku szkolnego żeby odpocząc.
-Dlugo tu siedzisz?
-O boże, to znowu ty?
-Tak, we wlasnej osobie. Cieszysz się?- usmiechnal się.
-Chyba śnisz....
-Eh i tak wiem że się cieszysz. Mogę się przysiąśc?-chwila milczenia- Oh, dzięki.
-Nie pozwolilam przecież.
-Ale ja pozwoliłem. Ah..zapomnialem sie przywitać.- obrócil głowę rożowo-włosej w swoją stronę i namiętnie pocałował, Sakura oddała pocałunek.
-O widzę że się wczuwasz...-pocałowal ją jeszcze raz, tym razem delikatnie i krótko.
-Chciałbyś...-prychnela.
Z daleka ktoś do nich biegł. Jakaś dziewczyna w czerwonych włosach i okularach. Za nia jej przyjaciółki.
-Sasek,jak mogles mi to zrobić?!- spytala gdy dbiegła.- całować się z nią?! Przecież to ja jestem twoją dziewczyna!
-O czym ty mowisz Karin?
-Sasuke, kto to?- spytała Sakura-Widzę że masz wielbicielke. To może ja już pojdę. Powinienieś pospędzać trochę czasu ze swoją dziewczyną.-gdy wstała , czerwonowłosa rzuciła się na Sasuke i zaczęla go całować.
-Odwal sie! -krzyczał- Sakura, gdzie idzesz?-nie usłyszał odpowiedzi.
  Dzień w szkole dobiegał końca, korzystając z okazji Sakura poszła jeszcze do szkolnej toalety.
-Oh, przyszła!
-Co prosze?-spytala Sakura czerwonowłosa- chcesz coś ode mnie?...jak ci tam było, Karin?
-Tak..pożalujesz tego że przymilasz się do Saska!
-Ja się wclae nie pryzmilam, bierz sobie tego palanta!
-Jak go nazwałaś?! Ty różowa suko!-Karin rzucila się w stronę Sakury, lecz ta sparowala atak. Sakura uderzyła ja w podbrzusze, dziewczyna wylądowąla na scianie. Teraz zaczeły dzialać jej koleżanki, przygwoździly Sakurę do muru a Karin zaczęła ją bić. Po dłuższej chwili odpuścily i wybiegły zostawiając Sakurę samą i to zupełnie bez sił. Ledwo co wyszla ze szkoly . Szla powolnym krokiem do bramy uczelni.
Nagle ktoś ją klepnąl po plecach. sakura upadła na scieżkę.
-Ej ! Co ci! Przecież to nie było mocno!- powiedzial Sasuke.
-Pomóż mi wstać.
-Co ci się stało, masz lekko posiniaczony kark, co jest, jak to się stało?
-Nieważne.....-ruszyła do przodu. Sasuke chwycił jej koszulke i szrpnąl a ta się rozerwala. To co zaboaczyl było dla niego szokiem. Jej plecy zdobiły szerokie ,grube sińce.
-Sakura. kto ci to zrobil?- spytal sasuke zaciskająć pięści.
-Spadły na mnie mapy, przypadek...
-Nie klam do cholery!-odwrócil dziewczynę w swoją stronę, zobaczyl w jej oczach łzy-mapy nie zrobilyby ci aż takiej krzywdy!
-Nic mi nie jest.
-Czy ty nie masz mozgu?! Kto ci to zrobił? Gadaj do cholery!!!
-Po co ci to wiedzieć! To moja prywatna sprawa! Mną się...nie przejmuj....-odwrocila się tylem lecz Sasuke ponownie ją odwrócil i zacząl potrzasać,
-Sakura...-powiedzial spokojnie- powiedz mi tylko kto to byl...przysięgam nic nie zrobie tej osobie....
-Wątpie żebyś cos zrobil swojej dziewczynie...
-Przecież ja nie mam dziewczyny, nie jestem z KArin.....Chwila to ONA?!!!-Sakura pokiwala głową.-Zaraz wracam! -krzyknal-poczekaj na mnie!
-Ej przecież obiecaleś! Zostaw ją w spokoju!
-Zartowalem..przecież mnie znasz...czekaj na mnie,
 sasuke wiedzial gdzie będzie KArin i jej przyjaciolki. Poszedł na dach uczelni.
-Ej! KArin!
-Oh, Sasuke! co u ciebie koch...- I chlast! Na twarzy Karin odbila się z impetem ręka Sasuke.
-Sasuke....
-A teraz sluchaj mnie uważnie...niegy w życiu nie próbuj ponownie skrzywdzić Sakury....bo wtedy nie bedę się powstrzymywał ode tego co ty jej zrobiłas....
-Ale kochanie, ona...
-Zamknij się! Nigdy tak do mnie nie mow....kocham Sakure, nie Ciebie.
Sasuke najzwyklej na świecie odszedł. Podszedl do Sakury.
-Chodź, do mnie jest bliżej....
-Co? nigdzie nie ide! - lecz on nie sluchal jej protestow, wzial ją na ręce i pomaszerowal do swojego domu..

środa, 22 sierpnia 2012

3.

Obudziłam się ze strasznym bólem gardła. Musialam zadzwonić na uczelnie że dzisiaj nie pojawię się na zajęciach.
Byl wieczór, godzina  dziewiętnasta. ktoś zapukał do moich drzwi.
-Kto tam?-spytałam.
-Otwórz.-więc otworzyłam.
-Sasuke , co ty tu robisz?!
-Jesteś chora, nieprawdaż? -wszedł do mojego domu.
-Nie przypominam sobie żebym pozwolila ci wejść.
-Ah tak, moge wejść?
-Nie! Wynocha, nie chce niczyjej pomocy.-otworzylam mu drzwi.
-Oh, dzieki. Gdzie mam położyć kurtke?
-Gluchy jestes? Przecież mialeś już iść! -zachwialam się, było mi niedobrze.
-Oi!- chwycil mnie w tali i przyłożyl rękę do czoła- masz gorączkę, powinnaś się polożyc.
-Zostaw mnie sama się położę-wyrwałam się mu z objęć, jednak zrobilam krok i się zatoczyłam. Momentalnie podbiegł do mnie.
-Dam sobie radę- powiedziałam- puść mnie...
-Nie!- wział mnie na ręce- jesteś chora, zataczasz się jakbyś była pijana. Zaniosę cię do łożka.
-Nie...puść mnie!
-Jeżeli się nie zamkniesz to znowu cie pocaluję tylko tym razem w usta!
-HEJ!To szantaz?!
-Tak, a co nie wierzysz mi?-zaczal się do mnie przybliżac.Odwrócilam głowę w bok.
-OK, wierzę ci, już nic nie powiem, poprostu zanieś mnie do lóżka i sobie idź.
-Nie zostawię cię samej, mogłoby ci sie pogorszyć.
-Więc co chcesz zrobić?
-Zostanę tu na noc. Przespie się w salonie.
-Nie ma mowy. Wracasz do domu. Obiecuję e jak będzie mi gorzej to cie powiadomie. ok?
-Nie, zostaję.
-Ale..
-Miałaś się nie odzywać.
 Sasuke delikatnie położyl mnie w łóżku i przykryl kołdą. Poszedl do kuchni i zrobił mi coś do zjedzenia po czym podał mi lekarstwo.
-Jutro powinno ci się polepszyć, ale nie bedziesz całkowicie zdrowa. Do szkoly pójdziesz dopiero pojutrze.
-Nie moge opuszczać wykladow.
-Jesteś chora, nie możesz siedzieć w szole, byś się niepotrzebnie męczyła. Jeszcze jutro zostaniesz w domu. Możesz to dla mnie zrobić?
-Tsss...zobaczymy jak sie bede jutro czuła....
-Hmph..oczywiście. A teraz dobranoc- usmiechnał się. Zgasił mi lampkę.
-ej....mogłbyś ją zapalic? nie lubie spać w ciemności.
-Szkoda prądu. Posiedze tu poki nie zaśniesz a potem wyłącze lampke i pojdę spac.
-nie musisz, może się świecić przez calą noc.
-Jednak zrobie po swojemu.
-jak chcesz- usiadl na podlodze obok łóżka.
-Możesz już iść spać-powiedział.
 Rano wstaąl i zobaczyłam ze lampka jest włączona. wstalam z lózka ,lecz ni zauważyłam że koło niego spi Sasuke , potknęlam się i upadlam na niego.
-Co ty robisz...- spytał zaspanym głosem.Spojrzalam na jego twarz. wygladal jak anioł, Na jego twarzy nie było widać żadnej wrogości, był taki bezbronny.
-Oi! Co ty tu robisz?! nie miales spać w salonie?
-Przez przypadek zasnąłem tutaj, dlugo masz zamiar jeszcze lezec na mnie?
-A sorki, już schodze.-Wstałam na nogi. Zakręciło mi się w głowie , w ostatniej chwili Sasuke mnie złapał.
-Nie powinnas wstawać
-Ale ja musze do ubikacji.
-To wskakuj na barana, zaniose cie.
-Sama dojdę.
-daj sobie pomoc
-Nie potrzebuje pomocy.- ponowni probowaąłm wstac lecz ciągle sie chwialam.
-To jak?-spytal zginając się.- wskakujesz?
-Pierwszy i ostatni raz....
Zaniosl mnie do ubikacji, potem spowrotem do pokoju. Nastepnie podał mi sniadanie.
-dlaczego to dla mnie robisz?
-A dlaczego nie? Potrzebujesz teraz opieki. No i w końcu jestem osoba którą kochasz....
-Pff...wcale nie.....
-Jak tak uważasz....Ja i tak wiem swoje.
-Glupek! Nie powinieneś być na zajęciach?
-Wziałem zwolnienie, tobie też. Jutro juz normalnie pojdziemy na wyklady. dzisiaj na noc też zostanę ok?
-Rob co chcesz.
-Dzięki za pozwolenie. Idę zaparzyć herbatę.
 Sasuke przespał kolejną noc w moim domu rano poszliśmy razem na zajęcia. On jest z wydziału walki i hipnozy , nasze wydział leża niedaleko siebie. Spotkal się z Naruto stal sie popularny. dziewczyny za nim szaleją. czasami chce ze mną siąść lecz go odganiam, ma teraz swoje towarzystwo , mnie juz nie potrzebuje.

2.

Dzisiaj moje urodziny! bylam takapodekscytowana.Jak tylko przyszlam do szkoly Hinata dał mi ręcznie robioną torbę, była taka śliczna...ona zawsze ma fajne pomysły. Razem z Lee zaśpiewali mi sto lat.
Idąc na wyklad medyczny zobaczyłam idącego sasuke. Podbieglam do niego.
-Ej! Powiedz mi jak sie nazywa i gdzie mieszka! wiesz jak długo na niego czekałam?! A teraz mam okazję a ty mi nie chcesz pomóc!
- To na nic... nie powiem.
-Dlaczego?!
-Bo nie...
-Gadaj idioto bo ci dupę skopie!-popchnęłam go na szafki stojące obok. Nie pozostał dłużny , zrobił mi to samo tylko że teraz nie moglam się ruszyć, bo przygwoździl mnie od szafki.
-Co ci tak zależy, co?!!- krzyknał.
-Nie ważne...
-Gadaj! Poczułam bol na nadgarstkach, tak mocno mnie ściskał.
-Nigdy  nie byleś zakochany?!
-Przecież ty go nawet nie znałaś! Jak możesz być w nim zakochana!
-Wiem co czuję....myslisz że gdyby to bylo zauroczenie to bym nadal trzymała jego zdjęcie?! Że bym każdego dnia się modlila o to żeby go jeszcze raz zobaczyc?! Nie podoba mi sie nikt oprócz niego...Chce mu powiedzieć to czego mu nie powiedziałam...
-Co takiego?-poluźnił uścisk.
-To nie twoja sprawa.
-A włąsnie że moja!
-Nie! Nie jesteś nim więc niczego się nie dowiesz....
-Czy to kiedykolwiek chociaż z nim rozmawiałaś?-pokiwalam przytakująco głową.
- Kiedyś...gdyby nie on, zginęłabym. Bawiłam się przy urwisku, poslizgnelam sie. W ostatniej chwili złapał mnie za rękę i wciągnął. Nigdy tego nie zapomne..
-Ej...możemy później pogadać na osobności?- spytal Sasuke.
-Po co...
-MOżemy?
-ymm, tak.
-O 17 w parku kolo szkoly. nie spuźnij sie- powiedziła po czym odszedł.
  Przez cały czas zastanawialam sie o co mu chodzilo, dlaczego chce tak ze mna pogadać.Byłam na miejscu pol godziny wczesniej.W końcu przyszedł.
-Więc?-spytałam.Nie odpowiedział, tylko rzucil mi kopertę w ktorej były zdjęcia. wyciągnelam je. Byl na nich ten chłopak ktorego tak kochałam. - Skąd je masz? i dlaczego tak dużo?
-A jak myslisz?-spytal z powaga.Zamysliłam się.W końcu zrozumiałam.
  Nie, to nie było możliwe, osoba która kocham, stoi właśnie przede mną. Sakuke Uchiha, tan sam co wtedy, tan sam co mi pomógł... jak mogłam tego nie zauważyć, pod pewnym względem są do siebie podobni, w końcu jest juz dorosly wygląda inaczej..
-Ty....-z oczu polecialy mi łzy. Odwrocilam się i zaczełam uciekać.Zatrymał mnie.
-Ej! Czy nie miałaś mi powiedzieć czegos?! Czy może zapomniałas?!
-Ja nie...nic ci nie powiem!- próbowaąlm uciec lecz był silniejszy ode mnie.
- Ej nie szarp się bo to nic nie da! Pierw mowisz że masz coś do powiedzenia a teraz nagle ci się odmieniło?! Ale z Ciebie tchórz!
-Tak! I co z tego?!- zaszlochalam- A ty co byś zrobił gdybyś się dowiedzial że osoba ktorą przez tyle lat kochałeś stoi własnie przed toba, i do tego zna twoj sekret?! No, co byś zrobił madralo?!
-Na pewno bym nie uciekał...-powiedział spokojnie- Jak cię tylko zobaczyłem od razu wiedzialem kim jesteś. Sakura Haruno...dobrze cię pamiętam.-przytulił mnie do siebie- Myślisz że tylko ty jedna mnie szukałaś? A myslisz że ja niczego nie robiłem żebym mogł cię znaleźć?-wyciągnal z kieszeni zdjecie i mie je pokazał.
-Przecież ...to JA! Skąd je masz?!
-Zrobilem je kiedyś jak szłaś do domu.
-Ale dlaczego?
-Jeszcze pytasz, byłaś jedyna osoba która mi się nie narzucala, wszystkie dziewczyny mnie kochaly a ty zawsze bylaś skryta. Z trgo co powiedzialaś, nie zakochaąłś sie we mnie tylko dlatego ze bylem popularny, to stało się wtedy kiedy cie uratowałem, zakochaalś sie w tym jkai jestem a nie jak wygladam. Tez mnie zainteresowałaś, jednak bałem się ci powiedzeć. Balem się że pomylsisz że robie to dla zabawy bo przecież moglem mieć każdą. Jednak cos mi mowiło że jeżeli ci nie udowodnie tego że chcę coś z toba na powaznie ot cię nie zdobedę, nie jesteś typem dziewczyny ktora leci na każdego ładnego i bogatego.
-Skąd wiesz? Nie widziałes mnie pięć lat, moglam się zmienić.
-Wątpie w to. Nadal jesteś delikatna i porywcza iumiesz się bić. Jedyne co się w tobie zmieniło to  twój wyglad, jesteś bardziej kobieca, piekniejsza....
-Ej! Nie nabijaj się ze mnie! nawet jeżeli, to nie mogłabym z toba teraz byc, nie znam cie dlugo sie nie widzielismy, to by mogly być stosunki tylko przyjacielskie.
-A wiec...postaram się to zmienić...- popatrzylam się na niego, mowil całkiem serio, patrzył się na mnie i sie usmiechał.- jak myslisz uda mi sie?
-Oczywiście że nie głupku!- pallam go lekko w głowę.
-Nic się nie zmieniłaś, nadal bijesz chłopakow.
-Nie, nie mam jakich, nie mam przyjaciol, ma tylko jedna przyjaciólke Hinate, jestem na uboczu. Nie chce być popularna.
-niedlugo to się zmieni-powiedzial z usmiechem.
- Niby dlaczego?nic nie chce zmieniać
- Bo bedziesz moja dziewczyną- pokazal mi język.-
-Chcesz umrzeć?! Baka!-zasmniał się.
-Chodź, -pociagnal mnie za rękę- odprowadzę cię.
-Nie chce!
-Nie daj sie prosić...- skradl mi calusa w policzek.
-Ej! Co ty robisz?!!!!!
-Nic, odprowadzam cię- zasmial się.

1.



To ja, Sakura Haruno, mam 20 lat, jestem na drugim roku studiów medycznych w Konosze, stolicy Kraju Ognia. Nie jestem ani piękna, ani brzydka, jestem średnia. Nie udzielam się towarzysko, mam moją przyjaciołke Hinate i ona mi wystarczy, jednak ostatnio się nie widujemy, bo znalazła sobie chlopaka, Naruto Uzumaki'ego, straszny kretyn ale jak trzeba potrafi podtrzymać na duchu. Ja nie mam szczęścia do chłopaków chociaż...kiedyś był ktoś.... pięć lat temu...jednak wyjechał z miasta i od tej pory się nie widzieliśmy, byliśmy po prostu kolegami z podwórka. Jednak nie mogę o nim zapomnieć, chociaż pewnie ma już kogoś, na pewno wyrósł na przystojnego mężczyznę. Kiedy wyjeżdżał Naruto się załamal, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Chciałabym go jeszcze raz zobaczyć...chociaż na chwilę...
  Szłam no poranne zajęcia..był 27 marzec, jutro są moje urodziny. Co roku Hinata daje mi jakiś fajny i przydatny prezent, ciekawe co będzie w tym roku, nie mogę się doczekać.
Weszłam do sali wykładowczej i usiadłam koło Hinaty, chwilę później do sali wszedł wykladowca.
- Sluchajcie, dzieciaki..- powiedzial wykladowaca, zawsze do nas tak mówił, traktował nas jak przyjacioł a nie uczniów- jutro do naszej szkoły przyjedzie nowy uczeń, a właściwie nie nowy...po prostu przeniósł sie do naszej szkoły. Ze względu na to że wszystkie wydziały maja dzisiaj połączone zajęcia chcialem skorzystać z okazji i wam to przekazać...no więc, co ostatnio przerabialiśmy?
-Przepływ chakry w ciele.-odpowiedziałam.
-Oh, dziękuję panno Haruno- odpowiedzial wykładowca...Hatake Kakashi, bardzo mily człowiek i przyjazny. Mial dziwny styl bo nosił maskę na twarzy i miał białe włosy postawione wysoko do góry. Ale pomimo to i tak każdy go lubił

- Ah i prawie bym zapomniał, od jutra wracamy do normalnych zejęć, każdy wydział osobno.
  Nadeszła pora lunchu. Zwykle przy stoliku siedzę z Hinatą i Rockiem Lee ale Hinata coraz częściej siada z Naruto, nie mam jej tego za złe, zawsze pozostaje Lee....mój krzaczasto-brewy kolega z zajęć fizycznych.
-Oi Sakura, co dzisiaj jesz?-spytał.
-Chyba dzisiaj nic nie zjem, nie mam ochoty...-usiadlam razem z Lee przy stoliku- Lee... nie sądzisz że powoli tracimy Hinatę? W końcu jest tera z Naruto a on jest bardzo popularny w szkole...
-Wiesz...może być w tym trochę prawdy..Ale nie boj się nasza sila młodości pozwoli nam przetrwać!
-Lee! Konoyaro!- zamachnęłam się na chłopaka i mocno uderzylam go pięścią w twarz, wylecial z krzesla i uderzył i najbliższą ścianę. właściwie to oprócz zdolności medycznych posiadam wielką sile fizyczną, być może też dlatego się ze mną nie kolegują.
-Sakura-chan... uderzyłaś mnie z miłości, prawda? -Oczy Lee aż się zaświecily, spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
-Życie ci niemiłe?!
-Ai, gomenasai Sakura. Nie bij...
-Jeju co ja z tobą mam... ty skończ jeść a ja idę do sekretariatu po plan lekcji bo zgubilam swój. Zaraz wracam.
  Wchodząc do sekretariatu wpadlam na dyrektora, Jiraiye. Wszyscy wiedzą że jest zboczony.
-Ah, przepraszam panienko Sakuro...może jako przeprosiny dałaby się panienka zarosić na kawusie?-usmiechnal się.
-Nie.
-Ale może jedn...
-Chcesz umrzeć?!-krzyknełam. Dyrektor uciekł szybciej niż się pojawił.Podeszłam do biurka sekretarki, Shizune.Ktoś siedział naprzeciw, ktoś młody, rozmawiali. Zauważyła mnie.
-O, witaj Sakura! Dawno cię tutaj nie było! -pomachała mi ręką.
-Nie przeszkadzam?
-Nie, nie wejdz, czekamy na dyrektora, to jest nasz nowy uczeń.
-Właśnie go minełam....stary zboczeniec-  oboję z Shizune zaczęłysmy się śmiać.
-Haruno, ile razy już dalaś mu popalić? co?
-Szkoda zliczac...
-Nie dziwię mu się , jesteś piękną dziewczyną.- wskazala mi ręką żebym usiadla koło nieznajomego.
-Jesteś kochana, ale szkoda że tylko ty to zauważasz....- trochę posmutnialam.
- Ej mala-powiedziala-zapewne podobasz się wielu chłopaka ale boją się zagadać ob się boja ze im spuścisz łomot.
-Nie moja wina że mam taką siłę. Mam coś po Tsunade- usmiechnęłam się, na wspomnienie tej kobiety robiło mi się cieplo na sercu.- Ciekawe kiedy wraca z urlopu, muszę się z nią zobaczyć.
Dopiero teraz spojrzalam na twarz nieznajomego. Mial sliczne czarne włosy i oczy, mocne kosci policzkowe i troche złowrogi wyraz twarzy, ale mimo to był naprawdę przystojny:


-Bym zapomniała, nazywam się Haruno Sakura- wyciągnełam rękę do nieznajomego. Uścisnał ją.
-Sasuke Uchiha-odpowiedział.
-Uchiha?! Znalam kiedyś takiego chłopaka z twojego klanu, ale nie wiem jak się nazywał, częssto razem sie bawiliśmy, i bardzo go polubiłam- na mojej twarzy pojawił się ból- ale pięć lat temu opuścił miasto....
-Dlaczego jak o nim mówisz to jestes smutna? Podobal ci sie?-spytał.
- Podobal to mało powiedziane!- wtrącila się Shizune
-Ej! zamknij siię!- krzyknęlam- Przecież ja go nie znam, czemu mu to mowisz!- zignorowała mnie.
-Sakura była...a raczej jest nadal w nim zakochana...nigdy m u o tym nie powiedziała. Nadla trzyma zdjecie które kiedyś mu zrobiła....tyle razy jej mówiłam żeby o nim zapomniała, bo wyjechał..minęło pięć lat...a ona wciąż...
-Shizune! Przestań już...co go może interesować moje życie prywatne?
-Masz to zdjęcie przy sobie?-Spytał Sasuke
-Mam a po co ci?
-Jest z mojego klanu, może go znam.- wyciągnełam z torebki zdjęcie i podalam je Sasuke.
-Ile mial wtedy lat?
- 15, to było zrobione godzine przed jego wyjazdem.....
-Znam go.
-Serio? powiesz mi jak się nazywa?! Gdzie teraz mieszka?!
-Niestety nie powiem ci tego. Nie mogę.
-EEE??!!! Dlaczego?!
-Po prostu....
-Pff- zdenerwowałam się i uderzylam go delikatnie pięścią w głowę. Zasyczał z bólu.
-Sakura!- krzyknęla Shizune- co ty wyprawiasz?!
-Nic!....Wychodzę!- otworzyla drzwi i ponownie wpadlam na dyrektora:



- Sakurcia...-powiedział lecz szybko tego pozałowall. Wymierzylam mu pożądnego kopniaka w krocze. Zawyl z bólu- Dlaczego jesteś dla mnie taka oziebla?!
- Lepiej się zamknij stary zboczeńcu!-wyszłam i trzasnęlam drzwiami- Imbecyl...-wyszeptałam.
Na korytarzu spotkalam Hinatę z Naruto.
-Ej sakura gdzie lecisz?- spytała
-Do domu...narazie...





Hinata i Naruto: