środa, 22 sierpnia 2012
1.
To ja, Sakura Haruno, mam 20 lat, jestem na drugim roku studiów medycznych w Konosze, stolicy Kraju Ognia. Nie jestem ani piękna, ani brzydka, jestem średnia. Nie udzielam się towarzysko, mam moją przyjaciołke Hinate i ona mi wystarczy, jednak ostatnio się nie widujemy, bo znalazła sobie chlopaka, Naruto Uzumaki'ego, straszny kretyn ale jak trzeba potrafi podtrzymać na duchu. Ja nie mam szczęścia do chłopaków chociaż...kiedyś był ktoś.... pięć lat temu...jednak wyjechał z miasta i od tej pory się nie widzieliśmy, byliśmy po prostu kolegami z podwórka. Jednak nie mogę o nim zapomnieć, chociaż pewnie ma już kogoś, na pewno wyrósł na przystojnego mężczyznę. Kiedy wyjeżdżał Naruto się załamal, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Chciałabym go jeszcze raz zobaczyć...chociaż na chwilę...
Szłam no poranne zajęcia..był 27 marzec, jutro są moje urodziny. Co roku Hinata daje mi jakiś fajny i przydatny prezent, ciekawe co będzie w tym roku, nie mogę się doczekać.
Weszłam do sali wykładowczej i usiadłam koło Hinaty, chwilę później do sali wszedł wykladowca.
- Sluchajcie, dzieciaki..- powiedzial wykladowaca, zawsze do nas tak mówił, traktował nas jak przyjacioł a nie uczniów- jutro do naszej szkoły przyjedzie nowy uczeń, a właściwie nie nowy...po prostu przeniósł sie do naszej szkoły. Ze względu na to że wszystkie wydziały maja dzisiaj połączone zajęcia chcialem skorzystać z okazji i wam to przekazać...no więc, co ostatnio przerabialiśmy?
-Przepływ chakry w ciele.-odpowiedziałam.
-Oh, dziękuję panno Haruno- odpowiedzial wykładowca...Hatake Kakashi, bardzo mily człowiek i przyjazny. Mial dziwny styl bo nosił maskę na twarzy i miał białe włosy postawione wysoko do góry. Ale pomimo to i tak każdy go lubił
- Ah i prawie bym zapomniał, od jutra wracamy do normalnych zejęć, każdy wydział osobno.
Nadeszła pora lunchu. Zwykle przy stoliku siedzę z Hinatą i Rockiem Lee ale Hinata coraz częściej siada z Naruto, nie mam jej tego za złe, zawsze pozostaje Lee....mój krzaczasto-brewy kolega z zajęć fizycznych.
-Oi Sakura, co dzisiaj jesz?-spytał.
-Chyba dzisiaj nic nie zjem, nie mam ochoty...-usiadlam razem z Lee przy stoliku- Lee... nie sądzisz że powoli tracimy Hinatę? W końcu jest tera z Naruto a on jest bardzo popularny w szkole...
-Wiesz...może być w tym trochę prawdy..Ale nie boj się nasza sila młodości pozwoli nam przetrwać!
-Lee! Konoyaro!- zamachnęłam się na chłopaka i mocno uderzylam go pięścią w twarz, wylecial z krzesla i uderzył i najbliższą ścianę. właściwie to oprócz zdolności medycznych posiadam wielką sile fizyczną, być może też dlatego się ze mną nie kolegują.
-Sakura-chan... uderzyłaś mnie z miłości, prawda? -Oczy Lee aż się zaświecily, spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
-Życie ci niemiłe?!
-Ai, gomenasai Sakura. Nie bij...
-Jeju co ja z tobą mam... ty skończ jeść a ja idę do sekretariatu po plan lekcji bo zgubilam swój. Zaraz wracam.
Wchodząc do sekretariatu wpadlam na dyrektora, Jiraiye. Wszyscy wiedzą że jest zboczony.
-Ah, przepraszam panienko Sakuro...może jako przeprosiny dałaby się panienka zarosić na kawusie?-usmiechnal się.
-Nie.
-Ale może jedn...
-Chcesz umrzeć?!-krzyknełam. Dyrektor uciekł szybciej niż się pojawił.Podeszłam do biurka sekretarki, Shizune.Ktoś siedział naprzeciw, ktoś młody, rozmawiali. Zauważyła mnie.
-O, witaj Sakura! Dawno cię tutaj nie było! -pomachała mi ręką.
-Nie przeszkadzam?
-Nie, nie wejdz, czekamy na dyrektora, to jest nasz nowy uczeń.
-Właśnie go minełam....stary zboczeniec- oboję z Shizune zaczęłysmy się śmiać.
-Haruno, ile razy już dalaś mu popalić? co?
-Szkoda zliczac...
-Nie dziwię mu się , jesteś piękną dziewczyną.- wskazala mi ręką żebym usiadla koło nieznajomego.
-Jesteś kochana, ale szkoda że tylko ty to zauważasz....- trochę posmutnialam.
- Ej mala-powiedziala-zapewne podobasz się wielu chłopaka ale boją się zagadać ob się boja ze im spuścisz łomot.
-Nie moja wina że mam taką siłę. Mam coś po Tsunade- usmiechnęłam się, na wspomnienie tej kobiety robiło mi się cieplo na sercu.- Ciekawe kiedy wraca z urlopu, muszę się z nią zobaczyć.
Dopiero teraz spojrzalam na twarz nieznajomego. Mial sliczne czarne włosy i oczy, mocne kosci policzkowe i troche złowrogi wyraz twarzy, ale mimo to był naprawdę przystojny:
-Bym zapomniała, nazywam się Haruno Sakura- wyciągnełam rękę do nieznajomego. Uścisnał ją.
-Sasuke Uchiha-odpowiedział.
-Uchiha?! Znalam kiedyś takiego chłopaka z twojego klanu, ale nie wiem jak się nazywał, częssto razem sie bawiliśmy, i bardzo go polubiłam- na mojej twarzy pojawił się ból- ale pięć lat temu opuścił miasto....
-Dlaczego jak o nim mówisz to jestes smutna? Podobal ci sie?-spytał.
- Podobal to mało powiedziane!- wtrącila się Shizune
-Ej! zamknij siię!- krzyknęlam- Przecież ja go nie znam, czemu mu to mowisz!- zignorowała mnie.
-Sakura była...a raczej jest nadal w nim zakochana...nigdy m u o tym nie powiedziała. Nadla trzyma zdjecie które kiedyś mu zrobiła....tyle razy jej mówiłam żeby o nim zapomniała, bo wyjechał..minęło pięć lat...a ona wciąż...
-Shizune! Przestań już...co go może interesować moje życie prywatne?
-Masz to zdjęcie przy sobie?-Spytał Sasuke
-Mam a po co ci?
-Jest z mojego klanu, może go znam.- wyciągnełam z torebki zdjęcie i podalam je Sasuke.
-Ile mial wtedy lat?
- 15, to było zrobione godzine przed jego wyjazdem.....
-Znam go.
-Serio? powiesz mi jak się nazywa?! Gdzie teraz mieszka?!
-Niestety nie powiem ci tego. Nie mogę.
-EEE??!!! Dlaczego?!
-Po prostu....
-Pff- zdenerwowałam się i uderzylam go delikatnie pięścią w głowę. Zasyczał z bólu.
-Sakura!- krzyknęla Shizune- co ty wyprawiasz?!
-Nic!....Wychodzę!- otworzyla drzwi i ponownie wpadlam na dyrektora:
- Sakurcia...-powiedział lecz szybko tego pozałowall. Wymierzylam mu pożądnego kopniaka w krocze. Zawyl z bólu- Dlaczego jesteś dla mnie taka oziebla?!
- Lepiej się zamknij stary zboczeńcu!-wyszłam i trzasnęlam drzwiami- Imbecyl...-wyszeptałam.
Na korytarzu spotkalam Hinatę z Naruto.
-Ej sakura gdzie lecisz?- spytała
-Do domu...narazie...
Hinata i Naruto:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz