poniedziałek, 27 maja 2013

36. On umie się obrażac?

  -Sasuke! Wstawaj! Przecież mamy spotkanie w sprawie wycieczki!
  -A która godzina?
  - Dziesiąta trzydzieści. Mamy pół godziny spóźnienia, Temari nas zabije.
  -Nie spinaj się. Już wstaję.
  Mieliśmy się spotkać w barze mięsnym. Wbiegając do pomieszczenia zauważyłam że sporo osób siedzi już przy stole.
  -Przepraszamy za spóźnienie-powiedziałam błagalnie do zdenerwowanej Temari.
  -Spokojnie, siadajcie. Brakuje tylko Hinaty z Naruto i Nary.
  Jak na zawołanie, trójka spóźnionych weszła do lokalu i szybko usiadła koło nas. Temari nie zwracając uwagi na Shikamaru zaczęła omawiać z resztą plany wyjazdu.
  -A może nad jakąś plażę?-zaproponował Sasuke- Wiecie..bikini i takie tam....
  Co najbardziej mnie zdziwiło, wszyscy się zgodzili. Ja nie byłam w siódmym niebie. Nie lubiłam plaży bo nie lubię pokazywać się komuś w bikini. Jeżeli już, to wole stroje jednoczęściowe, chociaż nawet w nim byłoby mi ciężko. Widocznie spędzę całą wycieczkę w namiocie lub domku letniskowym.
  -To jest super pomysł-zadeklarowała Ino- W końcu się opalę. Ty Sakura też mogłabyś przybrać troszkę ciemniejszy kolor.
  -Wiesz,ja chyba odpuszczę sobie opalanie. Z resztą kąpanie się w oceanie też. Wiesz że nie lubię...
  -Ale Ty dziwna jesteś. Wstydzisz się swojego ciała?
  -Nie o to chodzi. Po prostu nie lubię Ino.
  -To jeżeli Sakura nie będzie się dobrze bawić to może pojedźmy gdzieś indziej? -zaproponowała Hinata.
  -Nie, nie. Ja sobie poradzę. Jedziemy nad ocean. Naprawdę Hinata, dzięki że się za mną stawiasz, ale tobie przyda się ta plaża. Przynajmniej odpoczniesz i dziecko będzie się czuło lepiej.
  -Jeżeli tak uważasz...-uśmiechnęła się do mnie lekko gładząc się po brzuchu.
 -No więc ustalone-powiedziała Tema- Wyjeżdżamy jutro z rana. Śpimy w domkach letniskowych. Na miejscu zobaczymy jakie będą pokoje i się dopasujemy. A właśnie, Sakura, mogę mieć do Ciebie prośbę?
  -Tak, jasne, o co chodzi?
  -Przenocujesz mnie?
  Spojrzałam na chwilę na Shikamaru i spotkałam się z jego zdenerwowaniem. Widocznie jeszcze się nie pogodzili od ostatniego incydentu.
  -Nie no jasne...
  -Śpisz u mnie- wtrącił chłopak.
  -Nie będziesz mi mówił gdzie mam nocować.
  -Mam do tego prawo- mocno ścisnął ją za nadgarstek i wyprowadził z lokalu.
  Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli się na tą sytuację, tylko jedyny Gaara się śmiał.
  -Spokojnie-zaczął- To nie jest nic poważnego, uwierzcie mi.
  Wróciliśmy do domu i pierwsze co zrobiłam to się spakowałam na jutrzejszy wyjazd. Z tego co zauważyłam, Sasuke poszedł w moje ślady.
  -Nie pakujesz żadnego stroju kąpielowego? Żadnego bikini?-spytał ze zdziwieniem.
  -Nie, przecież już to mówiłam na spotkaniu. ewentualnie wezmę strój ratowniczy, jednoczęściowy.
  -No ale dlaczego? Przecież masz ładne ciało. Specjalnie zaproponowałem plażę bo chciałem Cię zobaczyć w czymś innym niż kitel lekarski czy zwykłe ubranie.
  -Musisz się pogodzić z rozczarowaniem.
  -Ale Sakura!
  -Dobranoc!-krzyknęłam i wycofałam się do swojego pokoju, po czym błogo zasnęłam.
  Obudziłam się z ranka, zaparzyłam kawę i obudziłam Sasuke który był nieprzytomny do granic możliwości.
  -Spałeś chociaż?
  -Nie, nie mogłem zasnąć. Ta kawa to dla mnie?
  -Tak, możesz wypić. Ja idę się troszkę ogarnąć.
  -Przecież wyglądasz normalnie.
  -Chcę troszkę pomalować oczy, w końcu jedziemy na plażę, jest tam dużo mężczyzn więc musze jakoś wyglądać.
  -Chwileczkę..Uchiha zatarasował mi drogę i spojrzał  gniewnym wzrokiem- Malujesz się bo będą tam inni faceci?
  -No tak, w końcu to płeć przeciwna, a poza tym dawno się nie malowałam.
  -Nie chodzi  mi o to-lekko ścisnął futrynę -Co takiego chcesz zrobić z tymi facetami że się dla niech malujesz, a dla mnie tego nie robisz?
  -O co Ci chodzi? Ciebie znam, wiesz jak wyglądam, więc dla Ciebie nie muszę się malować, w sumie nie ma nawet po co. Mi to bez różnicy.
  -Skoro bez różnicy, to nie maluj się na ta wycieczkę.
  -Przestań, ja po prostu chcę się pomalować. Chce jakoś wyglądać przy ludziach którzy mnie nie znają.
  -Chciałaś powiedzieć chyba że przy facetach którzy Cię nie znają.
  -Jezu Sasuke, każda dziewczyna lubi jak się na nią patrzy, ale ja nie chce też żeby każdy to robił więc się tylko lekko pomaluje.
  -Nie wystarczy Ci że ja się na Ciebie patrze?
  -Ty mnie znasz i jesteś moim przyjacielem z drużyny.
  -Co takiego?! Tylko przyjacielem?! A co się stało z Sakurą która tak bardzo mnie kochała?!A do tego co za przyjaciółka z drużyny chciałaby się zupełnie niedawno przespać ze swoim przyjacielem?!
  -Uwierz mi, nie wiem co do Ciebie czuje. Po tym jak mnie traktowałeś przez te wszystkie lata, po tym jak mnie ostatnio torturowałeś. To dobija swoje piętno. A z tym seksem to była twoja wina! A teraz mnie przepuść- poklepała go po torsie, na co chłopak usunął się z drogi.
  -Aha, więc już wszystko rozumiem.
  Były to ostatnie słowa jakie do mnie wypowiedział. Nie odzywał się do mnie nawet gdy szliśmy na miejsce zbiórki przed wyjazdem. W drodze też nie zamienił ze mną słowa. Rozmawiał wyłącznie z Naruto lub innym znajomymi, ciągle mnie pomijając.
  -Jesteśmy na miejscu-ogłosiła Teamri gdy stanęliśmy obok wielkiego drewnianego domu, a z tego co zauważyłam, nadal nie odzywała się do Shiki.
  -Jak widzicie mieszkamy w jednym domu, tyle że musimy się pogrupować w pokoje. Są trzy szóstki i jeden większy.
  -W takim razie proponuje taki układ-wtrącił Sasuke- Neji, Naruto i Kiba z dziewczynami w jednym pokoju, czyli mam już jedną szóstkę, a przy okazji Hyuugi będą razem. W drugim pokoju będzie Itachi z Deiem, Pein z Konan i ja z Sakurą. W ten sposób będzie dobrze, uwierzcie mi. A w ostatnim rodzeństwo z Suny ze swoimi drugimi połówkami czyli Tema z Shiką, Gaara z Matsuri i Kankuro z Ino. A reszta pójdzie do tego większego, czyli reszta Akatsuki, brewka, Shino no a jak przybędzie Jiraya z Tsunade to się coś dla niech zmota. Wszyscy się zgadzają?
  -Ja się nie zgadzam- wyskoczyła Temari- Nie chcę być w pokoju z Narą.
  -To twój chłopak, więc nie masz wyboru.
  -Taaa. To ja chyba prześpię się w wspólnym.
  -Jezu przestań w końcu!-potrząsnął nią Shika- Uspokój się bo będziemy musieli inaczej porozmawiać! Zrozumiałaś?
  -Przestań się panoszyć Ty...!- nie dokończyła zdania gdyż Shikamaru wykonał na niej wiązanie cieniem, tym samym zatykając jej usta.
  -Więc ustalone, chodźmy się rozpakować. Niedługo zastanie nas zmierzch.
  W naszym pokoju każdy coś robił. ja wypakowywałam rzeczy Sasuke i moje a Konan Peina i również swoje własne. Gdy wyciągnęła ze torby piękny fioletowy strój aż zawyłam z radości. Był prześliczny, od razu wyobraziłam sobie w nim Konan. Jej blade ciało i ciemny fiolet, to było coś.
  -Jacie, jest taki ,śliczny...
  -Dziękuję, Pein go wybierał. A ty jaki masz?
  -Ja wzięłam tylko ratowniczy, nie lubię się pokazywać ludziom w stroju.
  -Jesteś po prostu nieśmiała. Ale to i tak pewne że faceci będą się za Tobą oglądać, Sasuke powinien się wziąć za siebie i Ciebie pilnować. W końcu możesz tutaj wyrwać kogoś przystojnego.
  -Nawet mi nie mów, On nawet się wściekł na to że się dzisiaj pomalowałam dla innych mężczyzn a nie dla niego. Tym bardziej że nie jesteśmy ze sobą razem, chyba.
  -Sasuke już sobie Ciebie wpoił że będziesz jego, nie możesz uciec. Prędzej czy później, i tak go pokochasz jak kiedyś.
  -No nie wiem, nie chcę przeżywać tego samego co wtedy.
  -Myślę że nie zrobi tego drugi raz...
  -Miejmy nadzieję.










***********************
Witam, witam. Notka jest późno, ale nie miałam ostatnio czasu. Opowiadanie nie będzie się ciągnęło w nieskończoność, Mam praktycznie zaplanowany koniec , ale to tego jeszcze kawałek drogi. Arigato, do usłyszenia. :D

niedziela, 19 maja 2013

35. Chwila słabości. Potrzeba czucia obecności.

  -Sakura, w kuchni masz kawę...o której dzisiaj kończysz?
  Nie zareagowałam na jego gadanie, byłam śmiertelnie obrażona i niesamowicie zła a wczorajszy numer. Bez nawet zająknięcia przeszłam obok i rozmachem otworzyłam drzwi do łazienki.
  -No co Ty, nie odzywasz się do mnie?-spytał zdziwiony.
  Wyminęłam go i ruszyłam w stronę kuchni.
  -Czekaj!-szarpnął mnie za ramię- O co Ci chodzi?
  -Aż tak trudno zrozumieć?!-wyparowałam-A twoje wczorajsze zachowanie?!
  -Było normalne...
  -Normalne?! Najpierw sam zaczynasz...a... a potem....Ah nawet nie chcę o tym gadać. Wychodzę.
  -Po prostu się powstrzymałem, coś w tym złego?
  -Nie...
  -No więc widzisz...-lekko mnie przytulił do siebie.
  -Będę wieczorem.
  -Prawdopodobnie nie będzie mnie w domu, będę u Paina. Z resztą Ty też powinnaś przyjść od razu po pracy, Konan będzie na Ciebie czekać.Prześpimy się gdzieś w mieszkaniu albo wrócimy do nas a jutro spotkamy się z resztą i Suną bo w końcu mamy ten wspólny wyjazd.
 -Zobaczę jeszcze, więc nie czekajcie na mnie.
  -Nie bądź taka, przyjdź. Wypijesz trochę sake i się wyluzujesz.
  -Nie mogę pić. mam słabą głowę.
  -Raz możesz sobie pozwolić. Idź już, widzimy się u Paina.
  Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę szpitala. Nie zdążyłam dobrze usiąść za biurkiem a do mojego gabinetu wparował Naruto z krwawiącą głową.
  -Coś Ty najlepszego zrobił?! Powinieneś na siebie uważać! Przecież dziecko potrzebuje ojca!
  -No wiem, ale misja się troszkę skomplikowała i wiesz...
  -Boże, Naruto....Gdyby nie Kurama, nie mógłbyś teraz nawet ruszyć palcem. Pilnuj się.
  -Wiem, przepraszam, postaram się nie wpadać w kłopoty.
  -Taką mam nadzieję, a teraz zmykaj do domu i połóż się. Opatrunek zmieniaj co cztery godziny.
  -Dzięki Sakura, pa.-odpowiedziała radośnie i wyszedł cały w skowronkach.
  Co dziwne, w dniu dzisiejszym nie miałam zbyt dużo pacjentów więc mogłam się wcześnie zerwać.
  -Jestem.-weszłam do sporego pomieszczenie gdzie siedział Pain, Konan, Dei i Itachi a obok niego zniesmaczony Sasuke.
  -Sasuke, co Ci?-spytałam.
  -Zgadnij....Co byś zrobiła gdyby twój brat przed chwilą ślinił się z innym mężczyzną...To jest okropne.
  -Czemu? To tak samo jakby się całował Pain z Konan.
  -Ale oni są innej płci.
  -Jeżeli się kochają to to nie ma znaczenia, niech robią co chcą.
  -Sakura, na prawdę jesteś dziwna... Siadaj, masz już zrobionego drinka.
  Posłusznie usiadłam koło Sasuke i zaczęłam sączyć drinka,który bardzo dobrze mi wchodził. Widocznie tego było mi trzeba. Wypiłam następnego... i jeszcze następnego... i już miałam dość. Niesamowicie kręciło mi się w głowie. Sasuke ukradkiem patrzał na rozpięte guziki mojej bluzki i mocno zaciskał ręce na spodniach. Wiedziałam że teraz mocuje się z pożądaniem.
  -No czas się zbierać-powiedział nieźle wstawiony Pain przytulając upitą Konan- Jutro przecież mamy spotkanie na temat tej wycieczki. Sasuke odprowadzić was?
  -Nie nie trzeba. Jakoś dojdziemy.
  Kiwnęłam głową więc brunet podniósł mnie i zaczął prowadzić. Szliśmy zimnymi uliczkami Konohy, ręce Sasuke ciągle podtrzymywały moje ciało, abym się nie wywróciła.
  Jak dotarliśmy do domu pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Sasuke trzymał moje włosy mimo iż go wyganiałam z pomieszczenia.
  -Już jest ok-wstałam na dwie nogi.
  -Na pewno?
  -Tak, z resztą niepotrzebnie tam ze mną byłeś.
  -Z kimś lepiej.
 -Nie obrzydzam Cię teraz?
  -Nie....-łapczywie przywarł do moich ust i złożył na nich głęboki pocałunek, lecz go lekko odsunęłam.
  -Przestań..-powiedziałam półsennym głosem.
  -Jak sobie życzysz...
  Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, po czym chciał wyjść z pokoju lecz go zatrzymałam.
  -Nie idź...
  Nie musiałam nic więcej mówić. Poczułam tylko jak oplatają mnie jego ręce, a dłonie mocno trzymają przy sobie..... zasnęłam...

poniedziałek, 13 maja 2013

34.Wtłoczenie planu Dei'a w życie. -perspektywa Sasuke.

  Wyszedłem z pokoju. Postanowiłem wdrążyć plan Deidary w życie.
  -Zszedłeś akurat na śniadanie, siadaj i jedz.
  -A co jest?
  -Onigiri.
  -Nie chcę, wolę coś innego...
  -Co takiego?
  Dość niepewnie podniosłem się z krzesła i podszedłem do zdezorientowanej dziewczyny. Delikatnie pocałowałem ją w usta, po czym przybliżyłem wargi bliżej jej uszu.
  -Miałem na myśli Ciebie...-wyszeptałem.
  -Sasuke, przecież o tym rozmawialiśmy...-odsunęła się.
  -Tak ,ale cały czas stoimy w miejscu. Zrozum że tak ciągle nie będzie można. Czego tak naprawdę się boisz, co?
  -Nie chodzi o banie się. Po prostu nie chcę....
  -Ale podaj mi powód.
  -I tak nie zrozumiesz. Zapewne już miałeś wiele panienek i robiłeś z nimi dużo rzeczy....no i..
  -Ah, więc chodzi Ci o to, że to nie będzie mój pierwszy raz? Boisz się że będziesz dla mnie zbyt słaba i będę się z Ciebie nabijał?
  -To nie do końca tak. Sama świadomość tego mnie przeraża. Ty jesteś doświadczony, ja nie wiem nawet jak mam się w takiej sytuacji zachować!
  Lekko zachichotałem, co zaskutkowało tym że wrogo na mnie spojrzała.
  -No widzisz?!  Ju teraz się ze mnie śmiejesz!-odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
  -Czekaj, czekaj.-przyciągnąłem ją do siebie i mocno objąłem, ciągle patrząc się na jej zarumienioną twarz-Nigdzie się nie wybierasz...nie teraz jak mnie troszeczkę sprowokowałaś żebym Ci pokazał jak to jest...
  -Ale ja nie jestem gotowa! Nie chcę!-zaczęła się wyrywać, lecz nic jej to nie dało.
  -Sakura...-pocałowałem ją w obojczyk, na co drgnęła-Pamiętasz jak Ci powiedziałem że nastepnym razem się nie powstrzymam?
  -Yhym...
  -To właśnie jest ten następny raz...
  Wszystko we mnie wrzało, chciałem jak najszybciej rzucić ją na łóżko i rozebrać. Zacząłem grę wstępną. Raz po razie całowałem jej usta, a dłoniami pieściłem jej delikatne ciało. Czułem jak robi się miękka... Na jaj twarzy co chwilę wykwitał coraz to czerwieńszy rumieniec.
Podniosłem rękę do zapięcia jej bluzki....Co dziwne, nie sprzeciwiała się, nawet sama próbowała coś zrobić z zapięciem. Z daleka było widać że jest napalona, lecz ja musiałem się opanować i działać według planu.
  -Myślę,że powinniśmy na tym zaprzestać...
  -Co?-spytała zdziwiona i lekko podenerwowana-Przecież sam powiedziałeś że się nie powstrzymasz, no i przecież było tak blisko....
  -Przeszło mi.
  -Jak to przeszło! Jestem aż tak odpychająca? Chodzi o moje piersi, czy co?
  -Nie, nie. Tak po prostu.
  -Wiesz co? Głupi jesteś!-krzyknęła po czym wybiegła z domu.
  Mocno się wkurzyła. Ona była gotowa lecz ja zrezygnowałem. Jednak takie punkty były w planie. Według założenia, robienie takich scen miało nakłonić ją do tego aby to ona w końcu przejęła inicjatywę odnośnie seksu i chciała tego bardziej ode mnie. Jak na razie, rady Deidary się sprawdzają, lecz nie wiem czy dłużej zdołam powstrzymać własne demony.

środa, 8 maja 2013

33. Oświecenie aurą anioła.

  Nazajutrz wyruszyliśmy razem z Akatsuki w drogę. Szliśmy około dwanaście godzin ze względu na moje obrażenia. Czułam się o wiele lepiej, lecz moje organy troszkę się przeforsowały.
  -Zaprowadzę was od Tsunade- zaproponowałam Konan.
  -Nie ma mowy- sprzeciwił mi się Sasuke- Pierwsze co zrobisz to pójdziesz do lekarza. Nie możesz tyle chodzić w takim stanie.
  -Przecież to tylko mały kawałek.
  -Sakura..powiedziałem Ci coś...
  -Ale może z łaski swej mi nie rozkazuj!
  -Jak mam Ci nie rozkazywać ja nie umiesz nawet o siebie porządnie zadbać! - spojrzał na mnie groźnie- Nie trać czasu..idź już...
  Nigdy, ale to przenigdy w życiu nie pomyślałabym że Sasuke może się odezwać do mnie w ten sposób. Okropnie mnie to dotknęło, chociaż wiem że zrobił to z troski o mnie....


  -Dobrze zrobiłeś-szepnął blondyn do Uchihy.
  -Co ty gadasz Dei...nawrzeszczałem na nią.
  -Ale przynajmniej pokazałeś jej w ten sposób że się o nią troszczysz i stawiasz ponad wszystko. Uwierz mi, wyjdzie Ci to na dobre.
  -Obyś się nie mylił...
 
  -Pain! -przywitała go sanninka, lekko ściskając mu dłoń- Wreszcie! Co tak długo wam zeszło? I dlaczego jest z wami Sasuke?
  -Z tego co wiem to mieli misje. Sakura się podłożyła parę razy i była ranna więc wpadli do nas...i jakoś tak razem wróciliśmy.
  -A gdzie ona jest?
  -Wysłałem ją do szpitala-wtrącił Sasuke- Jednak misja....
  -Została niewykonana- dokończyła za niego.
  -Tak...
  -Nie szkodzi, nawet dobrze się składa, bo nasi medycy znaleźli już odtrutki i lekarstwa na owe schorzenia.
  -Ale jednak...
  -Nie martw się o to... Misja zostanie zaliczona, w końcu możemy ratować ludzi.
  -Hai.
  -A teraz Sasuke..Oprowadź naszych gości po ich siedzibie, pokaż im pokoje. Tu masz klucz- wcisnęła mu do ręki coś dużego i złotego- Bawcie się dobrze!- dodała na koniec.
  Grupa wyszła z gabinetu i udała się w miejsce zakwaterowania, a Tsunade poszła doglądać Sakurę.

  -Neji! TenTen! Siła młodości! Trenujcie ciężej! Nie po to Gai-sensei rezerwował pole abyście się obijali!
  -Lee...-sapała TenTen- Wyluzuj trochę... Ja i Neji już nie dajemy rady....
  -Mów za siebie!- zaprotestował Hyuuga- Ja się nawet nie zmęczyłem!
  Cicho jęknęła i usiadła pod pobliskim drzewem.
  -Lee, dlaczego przestałeś ćwiczyć?
  Chłopak nie odpowiadał więc podążyła za jego wzrokiem. Za siatką szedł Sasuke z Akatsuki, lecz z początku nie było tam niczego w co Lee mógłby się tak zapatrzeć...Jednak po chwili zza blond czupryny swojego kolegi wyłoniła się fioletowowłosa piekność. TenTen znała dziewczynę, była to Konan, jedyna Kobieta w tej organizacji..i wątpiła w to aby była wolna, trzymała Paina za rękę.
  Neji nie został obojetny i też zareagował na dziwne zachowanie Lee.
  -Co Ci jest?
  -Zakochałem się...-wymamrotał.
  -Co?! Ale że w kim?!-spytał zdziwiony.
  -W Konan...-odpowiedziała za brewkę.
  -Ta fioletowa? Przecież ona nie jest aż tak ładna.
  -Mowisz tak bo ja tu teraz jestem.... ale tak naprawdę dużo mężczyzn się o nią ubiega. I chyba jest z Painem, trzymali się za ręce.
  -Znasz tę anielską piękność?!- Lee szybko podbiegł i chwycił TenTen za dłonie- Prosze! Zapoznaj mnie z nią!
  -Ona już ma kogoś! Jest z Painem!
  -Nie szkodzi!Będę z nim walczył!
  -Nie wygrasz z nim. Jest zbyt potężny. Odpuść sobie.
  -Z twoją pomocą czy bez! Zdobędę ją!
  Pośpiesznym krokiem uciekł z treningu i ruszył za grupą.
  -Jak myślisz, co zrobi?-zaciekawił się Neji, obejmując mnie od tyłu.
  -Nie wiem...oby się nie wpakował w kłopoty.



  -Konan!-krzynął Lee- Musimy porozmawiać!
  Wszyscy jednocześnie odwrócili się do chłopaka zaskoczeni jego nagłą prośbą skierowaną do członkini organizacji.
  -Słucham?
  -J-Ja...-nie mógł wydusić z siebie słów- Kocham Cię!
  Zapanowała idealna cisza....tylko Sasuke zaczął się delikatnie śmiać.
  -A Ty...!-zwrócił się do rudowłosego- Jeżeli mi jej nie oddasz....będę musiał Cię pokonać w walce! I wygram!
  -Słuchaj! Przyjechałem tu w pokojowych zamiarach, nie będę nikogo bił.
  -Czyli oddajesz mi ją bez walki?! Co z Ciebie za mężczyzna! W ogóle Ci na niej nie zależy!
  -Nie wchodź na ten tor kolego! Lepiej odejdź!
  -Nie! W imię miłości..pokonam Cię!
  -Jeszcze jedno słowo i go rozszarpię....-powiedział do stojącego obok Sasoriego, tak jakby to on miał go przed tym powstrzymać.
  -Tchórzysz?- sprowokował Lee.
  To wystarczyło aby pobudzić Peina. Sasori nie zareagował w porę i nie zatrzymał chłopaka. Biegł na niego z rozwścieczoną miną. Jeszcze parę metrów i zmiótłby czarnowłosego z powierzchni ziemi, gdy pomiędzy nimi pojawiła się gruba ściana delikatnych małych karteczek.
  -Konan.....-szpenął- Dlaczego? Załatwiłbym to....
  -Po swojemu. Tak, wiem.-uśmiechała się-Pozwól że ja to załatwię, dobrze?
  -Eh, niech już Ci będzie...-lekko się zarumienił.
  -Nazywasz się Lee, tak?
  -Hai...
  -Wiesz Lee, polubiłam Cię już jak tylko Cię ujrzałam, lecz musisz zrozumieć że nie możemy być ze sobą... Przepraszam...
  -Ale dlaczego...?-spytał smutny.
  -Bo widzisz-położyła mu dłoń na policzek lecz szybko ją ściągnęła- wybrałam jego..-wskazała na Paina- Przepraszam  jeżeli Cię tym zranię, lecz spróbuj to zrozumieć...
  Wyraz twarzy Lee nagle się zmienił i już nie patrzył na Konan tym samym wzrokiem.
  -Wiesz, naprawdę jesteś piękna...i do tego miła....Wiesz, jeżeli go kochasz, to czy nie mogłabyś po prostu zostać moją One-chan?-spytał nieśmiało.
  -Jesteś naprawdę słodki jak się rumienisz- poczochrała go po włosach- jasne że zostanę twoją siostrzyczką. A teraz wybacz, muszę iść. Widzimy się innym razem.
  -Do zobaczenia!-krzyknął i z powrotem pomknął na pole treningowe gdzie wszystko opowiedział dwójce przyjaciół.

  -Słodki jak się rumieni powiadasz?- spytał oburzony Pain.
  - Nie mów że się obraziłeś...
  -Nie, ale jak jeszcze raz...
  -Przestań się zachowywać jak pięcioletnie dziecko..-wtrącił Itachi.
  -Odezwał się ten co na każdym kroku się zabawia z Deidarą!
  -Ale to są dorosłe zabawy, a poza tym długo ze sobą jesteśmy, co nie Dei?-podniósł palcem jego podbródek ku górze, dzięki czemu blondyn się mocno zaczerwienił- Widzisz? Jestem ciekawy czy Konan też się tak przy tobie rumieni...
 

sobota, 4 maja 2013

32. Pomoc

  Powoli wyszłam z namiotu. Nadal czułam się okropnie, całe ciało mnie bolało i nie bardzo panowałam nad nogami.
  Leżał pod drzewem, leniwie ziewając.
  -Nie spałeś- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
  -Ktoś musiał pilnować obozowiska. Nie wyzdrowiałaś jeszcze , nie powinnaś się ruszać. Nogi Ci się trzęsą.
  -Nic mi nie będzie. Za parę godzin znów się podleczę.
  -A więc w tym czasie odpoczywaj. Zaraz zrobię coś do zjedzenia.
  -Sasuke...
  -Hm?
  -Wiesz...bo trochę głupio się zachowałam...
  -Yhm...Spokojnie, nie przejmuj się tym, wiem co chcesz powiedzieć. Nic się nie stało a więc idź już odpoczywać.
  -Hai...
  -Uważaj! Za tobą!
  Momentalnie się schyliłam. Ostrze przeleciało i przed oczami po czym wbiło się w gruby pień.
  -Chowaj się!- krzyknął do mnie a sam ruszył do kontrataku.
  -Jest ich dwóch! Nie dasz rady sam!
  -Chowaj się powiedziałem!- przebiegł obok mnie i mocno wepchnął mnie w jakieś zarośla.
  Widziałam to, nie dawał rady. Drugi napastnik gdzieś się schował, więc nie mógł nawet przewidzieć kiedy go napadnie. Jednak mój zmysł wykrywania czakry był bezbłędny. Przeciwnik właśnie czaił się do skoku. Sasuke nie miał szans się obronić. Wyskoczył z krzaków i leciał prosto na nieświadomego chłopaka. Wyskoczyłam z kryjówki i stanęłam pomiędzy nimi. Ugodziłam napastnika jutsu przez które stracił sporo krwi, więc razem z kolega uciekli. Co gorsza moja ręka była skręcona.
  -Po co to zrobiłaś!-trzepał mną we wszystkie strony.
  -Trafiłby Cię! Nie byłeś nawet świadomy że na Ciebie leci!
  -Ty głupia dziewczyno! Cały czas miałem świadomość że on tam jest!
  -A skąd miałam o tym wiedzieć!
  -Po prostu mogłaś się nie ruszać!
  -Ale..!
  -Żadne ale! Spójrz na swoją rękę! Jesteś taka irytująca!
  -Wymyśl coś innego! Do tego już się przyzwyczaiłam....-ściszyłam głos.
  -Boże....-podszedł do mnie i mnie objął- Przecież wiesz że nie mówiłem tego na poważnie.
  -Tak...jasne..
  -Sakura....Mniejsza o to. Idziemy do kryjówki Akatsuki. Jesteśmy blisko. Wezmę Cię na ręce.
  -Sama pójdę.
  -Masz skręconą rękę, twój organizm teraz stara się uleczyć ranę, jesteś osłabiona.
  -Póki mogę chodzić to pójdę.
  Prychnął pod nosem i poszedł przed siebie, a ja ruszyłam za nim.


 -Sasuke? Sakura?- powiedział zdziwiony Deidara który stał na straży przed wejściem do kryjowki.
  -My tylko przelotem. Musimy wrócić do wioski.
  -To wrócicie z nami. My się tam jutro wybieramy.
  -Serio? W takim razie to nawet lepiej! Gdzie mogę ją zanieść? Zasłabła podczas podróży. Jest ranna i ma skręconą rękę.
  -Widzę właśnie, nieźle oberwała.
  -Podłożyła się za mnie....-spuścił wzrok na dół.
  -Odważna jest...Kiedyś Itachi tak zrobił. Potem przez trzy dni go ignorowałem, póki mnie za to nie przeprosił i obiecał że nigdy tego więcej nie zrobi. Też tak powinieneś.
  -Ona na to nie pójdzie, jest za twarda... Nawet nie chce się ze mną przespać chociaż jesteśmy ze sobą. Nie chce tego tylko dlatego żeby ją zaliczyć, ale dlatego że chcę jej tak przekazać miłość.
  -Powiedziałeś jej to że chcesz się z nią przespać.
  -W sumie to powiedziałem jej żeby mi w ten sposób coś udowodniła.
  -O ho ho...no to straciłeś jej zaufanie. Zszedłeś najniżej jak mogłeś. Pomogę Ci gdy będziemy już w Konosze. Są tylko dwa wyjścia.

czwartek, 2 maja 2013

Ogłoszenie!



Ogolnie teraz nie pisałam, gdyż miałam lekcje pianina ,gitary , jechałam na rekord do Wroclawia i jadę teraz na majówkę! :D

Nowe opowiadanie ukaże się prawdopodobnie jutro jak wrócę albo po południu na następny dzień.:D

Dziękuję za tyle wejść na bloga :) Mam nadzieję że kiedyś pojawi się pierwszy komentarz ; )

Arigato! Do zobaczyska :3