sobota, 4 maja 2013

32. Pomoc

  Powoli wyszłam z namiotu. Nadal czułam się okropnie, całe ciało mnie bolało i nie bardzo panowałam nad nogami.
  Leżał pod drzewem, leniwie ziewając.
  -Nie spałeś- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
  -Ktoś musiał pilnować obozowiska. Nie wyzdrowiałaś jeszcze , nie powinnaś się ruszać. Nogi Ci się trzęsą.
  -Nic mi nie będzie. Za parę godzin znów się podleczę.
  -A więc w tym czasie odpoczywaj. Zaraz zrobię coś do zjedzenia.
  -Sasuke...
  -Hm?
  -Wiesz...bo trochę głupio się zachowałam...
  -Yhm...Spokojnie, nie przejmuj się tym, wiem co chcesz powiedzieć. Nic się nie stało a więc idź już odpoczywać.
  -Hai...
  -Uważaj! Za tobą!
  Momentalnie się schyliłam. Ostrze przeleciało i przed oczami po czym wbiło się w gruby pień.
  -Chowaj się!- krzyknął do mnie a sam ruszył do kontrataku.
  -Jest ich dwóch! Nie dasz rady sam!
  -Chowaj się powiedziałem!- przebiegł obok mnie i mocno wepchnął mnie w jakieś zarośla.
  Widziałam to, nie dawał rady. Drugi napastnik gdzieś się schował, więc nie mógł nawet przewidzieć kiedy go napadnie. Jednak mój zmysł wykrywania czakry był bezbłędny. Przeciwnik właśnie czaił się do skoku. Sasuke nie miał szans się obronić. Wyskoczył z krzaków i leciał prosto na nieświadomego chłopaka. Wyskoczyłam z kryjówki i stanęłam pomiędzy nimi. Ugodziłam napastnika jutsu przez które stracił sporo krwi, więc razem z kolega uciekli. Co gorsza moja ręka była skręcona.
  -Po co to zrobiłaś!-trzepał mną we wszystkie strony.
  -Trafiłby Cię! Nie byłeś nawet świadomy że na Ciebie leci!
  -Ty głupia dziewczyno! Cały czas miałem świadomość że on tam jest!
  -A skąd miałam o tym wiedzieć!
  -Po prostu mogłaś się nie ruszać!
  -Ale..!
  -Żadne ale! Spójrz na swoją rękę! Jesteś taka irytująca!
  -Wymyśl coś innego! Do tego już się przyzwyczaiłam....-ściszyłam głos.
  -Boże....-podszedł do mnie i mnie objął- Przecież wiesz że nie mówiłem tego na poważnie.
  -Tak...jasne..
  -Sakura....Mniejsza o to. Idziemy do kryjówki Akatsuki. Jesteśmy blisko. Wezmę Cię na ręce.
  -Sama pójdę.
  -Masz skręconą rękę, twój organizm teraz stara się uleczyć ranę, jesteś osłabiona.
  -Póki mogę chodzić to pójdę.
  Prychnął pod nosem i poszedł przed siebie, a ja ruszyłam za nim.


 -Sasuke? Sakura?- powiedział zdziwiony Deidara który stał na straży przed wejściem do kryjowki.
  -My tylko przelotem. Musimy wrócić do wioski.
  -To wrócicie z nami. My się tam jutro wybieramy.
  -Serio? W takim razie to nawet lepiej! Gdzie mogę ją zanieść? Zasłabła podczas podróży. Jest ranna i ma skręconą rękę.
  -Widzę właśnie, nieźle oberwała.
  -Podłożyła się za mnie....-spuścił wzrok na dół.
  -Odważna jest...Kiedyś Itachi tak zrobił. Potem przez trzy dni go ignorowałem, póki mnie za to nie przeprosił i obiecał że nigdy tego więcej nie zrobi. Też tak powinieneś.
  -Ona na to nie pójdzie, jest za twarda... Nawet nie chce się ze mną przespać chociaż jesteśmy ze sobą. Nie chce tego tylko dlatego żeby ją zaliczyć, ale dlatego że chcę jej tak przekazać miłość.
  -Powiedziałeś jej to że chcesz się z nią przespać.
  -W sumie to powiedziałem jej żeby mi w ten sposób coś udowodniła.
  -O ho ho...no to straciłeś jej zaufanie. Zszedłeś najniżej jak mogłeś. Pomogę Ci gdy będziemy już w Konosze. Są tylko dwa wyjścia.

Brak komentarzy: