niedziela, 24 marca 2013

10. Gaara x Matsuri (1)

Suna:

  Jak co ranek, Kazekage wioski piasku sortował papiery w swoim biurze. Dzisiaj miał pierwszy trening ze swoją podopieczną, niejaką Matsuri. Nie znał dziewczyny, ale wiedział o niej tyle że była od niego o dwa lata młodsza i również specjalizowała się w sztuce walki pisakiem.
  -Gaara- do biura weszła Temari, siostra czerwonowłosego- Matsuri na Ciebie czeka na polu treningowym.
  -Już idę.
  Gdy dotarł do celu jego oczom ukazała się drobna dziewczyna o krótkich czekoladowo mlecznych włosach sięgających jej do ramion. Siedziała na wielkim kamieniu z boku pola treningowego. Zaintrygowała go, była bardzo atrakcyjna, jednak o dwa lata młodsza, a poza tym Przywódca wioski nie może się łapać na takie rzeczy jak wygląd.
Znienacka ją zaatakował, puszczając w jej stronę pisakową falę. Bez trudu odparła ten atak, jednak zużyła do tego zbyt dużo czakry. Powtórzył atak, lecz tym razem dziewczyna nie dała rady. Dostała pełną siłą i odleciała na parę metrów uderzając na końcu o podłoże, z trudem się podnosząc.
  -Cholera....-mruknęła pod nosem.
  -Dobrze się obroniłaś na początku, ale nie panujesz nad czakrą. gdybyś miała przed sobą silnego przeciwnika, już dawno byś nie żyła. On by miał całą czakrę a ty zaledwie odrobinę, wynik pojedynku byłby przesądzony.
  -Tak, wiem...ale nie spodziewałam się ataku z zaskoczenia..
  -A myślisz że wróg by Ci powiedział że zamierza Cię zaatakować?! Musisz trzymać gardę!-skarciłem ją.
  -Gomen....
  -Nie przepraszaj tylko weź się w garść. Za chwilę zaczynamy. Wiedz, że nie będę delikatny.
  Po chwili przerwy  stanęli na przeciw siebie. Gaara wydał rozkaz rozpoczynający walkę. Matsuri pierwsza natarła na czerwono-włosego. Był to wielki błąd , ponieważ Gaara jednym ruchem ją odrzucił i uderzył mocno w brzuch. Brunetka zaczęła pluć krwią.
  -Jeżeli nie będziesz walczyć na poważnie skończysz w szpitalu, lub pod ziemią. Postaraj się trochę!
  Młodego Kazekage ogarniał powoli szał, miał przed sobą zdolną dziewczynę która nie umiała wykorzystać swoich umiejętności. Chciał na niej odreagować, puściły wszelkie hamulce. Lecz zamiast chęci zabicia jej , poczuł chęć przywłaszczenia sobie jej tak aby była jego niewolnicą.
Szybko podszedł do niej i spojrzał w oczy. Na jej twarzy wykwitł rumieniec.
  -Gaara!-usłyszał krzyk, jakby przez jakąś powłokę- Gaara, puść ją! Zabijesz ją!
  Ocknął się z transu i spojrzał na uczennicę. Przeniósł wzrok na swoje ręce które były zaciśnięte wokół jej szyi. momentalnie je puścił. Podbiegła do niego Temari.
  -Matsuri idź do medyków, aj muszę z nim pogadać.
  Dziewczyna odeszła a Temari popatrzyła krzywo na swojego brata.
  -Czyś Ty oszalał? Mogłeś ją zabić!
  -Wiem, ale po prostu nie mogłem przestać. Ona na mnie działa w dziwny sposób.
  -Gaara, nie bez powodu to ją wybrałam. Ta dziewczyna jest w Tobie zakochana....nie powinnam Ci tego mówić.
  -Co takiego?! Zakochana we mnie!?
  -A do kogo teraz mówię imbecylu! Oczywiście że w Tobie, ale sama CI tego nie powie, Chcę tylko zobaczyć czy Ty mógłbyś coś do niej poczuć.
 -Jesteś niemożliwa...
  -Wiem, ale może to że jestem uparta coś da. A teraz do zobaczenia idę z nią porozmawiać. Pewnie jest wystraszona. I nie mów jej o naszej rozmowie.
  Był skołowany. Zaszedł do swojego biura. Porobił porządki po czym kazał wezwać do siebie jego uczennicę.
  Weszła do jego pokoju trochę chwiejnym krokiem, wciąż była osłabiona o walce.
  -Usiądź-pokazał miejsce na kanapie obok siebie.
  Posłusznie wykonała polecenie, lecz się zawahała.
  -Przepraszam- zaczął czerwony- Nie wiem co mnie opętało.
  -Nic nie szkodzi, naprawdę. To była walka, powinnam bardziej się postarać.
  -Zbyt chaotycznie zacząłem, mogłem Ci trochę popuścić.
  -Ale mi naprawdę nic nie jest!-krzyknęła na Kazekage po czym chwyciła się za usta- przepraszam...-bąknęła.
  -Hmm...? Pierw jesteś nieśmiała a teraz nawet na mnie krzyknęłaś, niezłe z Ciebie ziółko- uśmiechnął się do niej zalotnie.
  Lecz szybko skarcił się w myślach za takie zachowanie. Nie powinien. Chodź przekonał się o tym że Temari mówiła prawdę. Ta dziewczyna naprawdę do niego coś czuła.Znosiła ten ból tylko dlatego że to był ON.
  -Naprawdę....Dlaczego się tak rumienisz..?- zapytał z zaciekawieniem, chodź wiedział czemu tak jest.
  -Ja...j-jaaa tak po prostu, może to gorączka, najlepiej już pójdę.- wstała lecz potknęła się o nóżkę stolika i poleciała w tył prosto w moje ramiona.
  Poczuł miłe mrowienie w okolicach brzucha. Zamiast ją wypuścić przytulił ją mocniej do siebie. Tak pięknie pachniała. Wyglądała na lekko zdezorientowaną jego zachowaniem ale nie sprzeciwiała się temu co robił. Po chwili wypuścił ją a ona zaczęła mu się przypatrywać.
  -Dlaczego to zrobiłeś....
  -Nie wiem, po prostu musiałem, wybacz.
  -Rozumiem...to ja już pójdę.
  Nie chciał jej wypuszczać  ale musiał. ruszyła w stronę drzwi i wyszła z gabinetu. Przez całą noc chłopak widział przed sobą jej twarz, czuł jej zapach..... Wiedział że nie jest dla niego obojętna, lecz nie mógł powstrzymać swoich demonów, które za wszelką cenę chciały tą dziewczynę przyprzeć do muru tak aby mogły się nią nacieszyć sprawiając jej ból...
  

Brak komentarzy: