niedziela, 24 marca 2013

9.

  Kto by pomyślał że tak ciężko będzie mi pójść z nią porozmawiać i być przy tym obojętnym. Poniekąd wytłumaczyłem jej swoją sytuację jak odchodziłem, ale to nie do końca była prawda. Teraz kiedy sobie przypomnę...

"  -Ja od jutro będę zupełnie innym człowiekiem. W naszym klanie istnieje taka jakby klątwa, że jak osiągasz pewien wiek stajesz się po prostu....że tak powiem wyrachowanym skurwielem. Nie wiem co ma na to wpływ. Po prostu wszystkich traktuje niżej od siebie i znęcam się nad ludźmi. Mój ojciec ma to samo.Nie wiem jak matka go znosi. Nie że ją bije czy coś...on po prostu lubi wszystko na ostro, a ona się na wszystko zgadza, bo go kocha. Nie chcę taki być, ale jutro wypada ten dzień kiedy...
    -Dlatego Cię proszę, trzymaj się ode mnie z daleka, bo wiem że jak Cię zobaczę, to siłą sobie ciebie przywłaszczę, a wtedy nie będzie Ci lekko... Będziesz przeze mnie wykorzystywana. A więc obiecaj mi że nie pokażesz mi się więcej na oczy."

  Nie do końca było to prawdą. Co racja to racją, stałem się agresywny i traktuje ludzi z wyższością. Lubie też sobie wszystkich podporządkowywać. Każda dziewczyna która się do mnie przymilała kończyła w taki sam sposób. Wykorzystywałem je....potrafiąc przy tym sprawiać im ból, i to ogromy, ale one traktowały to jako przyjemność. Jednak budziły się rano i przeklinały mnie w każdy możliwy sposób...Jednak nie to mnie najbardziej przerażało. Mówiąc to Sakurze, trochę pokoloryzowałem,lecz moje obawy i tak się sprawdzają. Wtedy tak bardzo jej pragnąłem...lecz teraz to się nasiliło, i nie jest to zwykłe pożądanie, nie tylko cielesne...Moje uczucia wzrosły, ale na pierwszy plan wysuwa się moje nowe JA, czyli chciałbym z nią się pobawić i ją wykorzystać, podporządkować sobie, aby była zawsze na moją wyłączność. Wiem że by się opierała i wtedy nie byłbym taki pobłażliwy.
   Doszedłem do pokoju różowo-włosej  i delikatnie uchyliłem drzwi. Siedziała przy stoliku oparta na łokciach i myślała o czymś. Moja krew coraz bardziej buzowała, trudno było mi się powstrzymać, aby się na nią nie rzucić.
  -To ty..-powiedziała wstając.
  -A kogo innego się spodziewałaś. W końcu jesteś moim więźniem- mówiłem chłodno, tak jak radził mi to Pain- sprawdzam tylko czy Kabuto dobrze wykonał swoją robotę.
  -Och, jakiś Ty troskliwy, zaraz się rozpłaczę.
  -Lepiej zrzuć z tonu jeżeli nie chcesz powtórki- zauważyłem że się wzdrygnęła.
  -Nie boje się Ciebie Sasuke-kun... nie teraz. Może gdybym była tą dziewczyną co parę miesięcy temu, drżałabym teraz ze strachu bojąc się śmierci. Lecz nie jestem TAMTĄ Sakurą, jestem zupełnie nowa. Zapewne to zawuwżyłeś.
  -Nie zaprzeczę. Zmieniłaś się trochę. Jesteś bardziej irytująca.
  -Miło że chociaż pamiętasz takie rzeczy...już kiedyś mi powiedziałeś to samo... Jak odszedłeś z Konohy do Orochimaru. Pamiętasz?
  -Coś mi tam świta.
  Musiałem trzymać nerwy na wodzy i nie dać się jej w coś wplątać. Zauważyłem że próbuje mi przypomnieć chwile które spędziliśmy razem. Miała nadzieję że dzięki temu wrócę do wioski. Co jak co, ale nadal można było z niej czytać jak z otwartej księgi.
  -Sasuke...-powiedziała prawie szeptem.
  Jej głos omamiał, zatapiałem się w nim  coraz bardziej. Takiej wersji Sakury jeszcze nie widziałem.
  -Czujesz jeszcze coś do mnie?-dokończyła niepewnie.
  Zadziałało to na mnie jak szklanka zimnej wody, a raczej jak wskoczenie do zamarzniętego stawu. Wiedziałem co powinienem powiedzieć. Moja odpowiedź powinna brzmieć "nie", mimo iż czułem ci innego. Nie chciałem jej stracić, nie teraz kiedy znów mogę mieć ją tak blisko siebie.
  -Nie będę Ci odpowiadał na takie głupie pytania,myśl Sobie co chcesz.
  -Głupie pytania powiadasz.... dla Ciebie może tak. W końcu teraz jesteś zimny jak skała, twoje serce zamieniło się nieodwracalnie w lód. Jesteś jak zwykła marionetka, która nie kieruje się niczym innym niż rządzą zemsty i nienawiści.
  Nie mogłem dłużej tego słuchać, musiałem zareagować. Chwyciłem ją za szyję i przycisnąłem do ściany lekko zaciskając palce.
  -Myślisz że z kim Ty sobie pogrywasz, co? Ja jestem nikim? Za to ty jesteś beznadziejną dziewczyną która ma złudne nadzieję na to że wrócę do wioski.Tak Sakura, wciąż można z Ciebie czytać jak z otwartej księgi. Jesteś żałosna..
  -Jestem żałosna bo próbuje odzyskać przyjaciela? Ty chyba na głowę upadłeś! Pomyśl o Naruto! Dobrze wiesz że on nie odpuści! Będzie Cię szukał! Zawsze będzie miał nadzieję że wrócisz!
  -To widocznie się rozczaruje!
  -Jesteś żałosny! Jak można być takim obojętnym! Nienawidzę Cię! Słyszysz?! Nienawidzę!
  Nie zdążyłem odskoczyć. Oplotła swoją rękę czakrą i rozcięła mi lekko brzuch. Ogarnęła mnie furia. Rzuciłem nią w odległy kąt pokoju. Bandaże na jaj klatce piersiowej przybrały kolor purpury, jej rana się ponownie otwarła. Jeżeli nadal bym ją bił, znowu mogłaby być w ciężkim stanie.
  -Potraktuj to jako nauczkę- powiedziałem z dominacją w głosie- Gdybyś była zdrowa, nie odpuściłbym Ci, leżałabyś teraz we własnej krwi.
  -Hmm, ciekawe. Lecz nie ignoruj mnie, nie jestem już taka słaba.
  -I tak się sam o tym przekonam. Jak wyzdrowiejesz zaczniemy wyciągać z Ciebie informacje odnośnie wioski. Nie uda Ci się wyjść z tego bez szwanku. Ja zawsze wygrywam.
  -Nie podniecaj się tak, mam jeszcze parę asów w rękawie. Nie wydam wioski.
  -To się okaże....
  Podniosłem ją i lekko rzuciłem na łóżko po czym siadłem obok niej, trzymając jej ręce nad jej głową....
**********************************
  Usiadł koło mnie blokując mi ręce i delikatnie odsunął mi włosy z szyi. Z niesamowitym tempem wbił mi w bark ostrze swojego miecza. Czułam jak przeszywa mnie ból, niesamowicie nieznośny...nie był zwyczajny. Poczułam jak wokół miecza wypala się znak. Gdy odsunął miecz, ból ustał.
  -Coś Ty mi do cholery zrobił idioto!- wydarłam się na niego z oburzeniem.
  -To pieczęć.
  -Sama to zauważyłam! Ale po cholerę mi to!
  -Blokuje ona przepływ twojej czakry w ciele. Nie możesz wykonać żadnego jutsu, a jeżeli będziesz próbować.... pieczęć będzie Cię atakować Twoją własną mocą. Znasz siebie, więc wiesz że nie bedzie Ci łatwo to wszystko przetrzymać.
  -Nie jestem Twoją niewolnicą! Usuń to w tej chwili!
  -Nie ma takiej opcji, złotko- puścił moje ręce a chwycił mnie pod podbródek- Tak będzie lepiej i dla mnie i dla Ciebie. Więc od tej chwili musisz na Siebie uważać, bo nie masz czym się bronić , a jak wyprowadzisz mnie z równowagi nie będzie już tak miło i wspaniale.
  -Nie boję się śmierci Sasuke. Bardziej się boję tego co mnie może tam czekać, bo nie chce zostać wskrzeszona i walczyć przeciwko przyjaciołom.
  -A więc sprawię że zaczniesz się bać śmierci.
  Zbliżył się i pocałował mnie. Były to bardzo zachłanne pocałunki, co chwila przygryzał moją wargę, a po moim ciele przechodziły miłe ciarki. Musiał to zauważyć, bo po chwili pogłębił pocałunek. Jego usta ostatni raz musnęły moje, a on zaś zaczął się mi przypatrywać.
  -Podoba Ci się to...moja mała głupia Sakuro. Twoje ciało drży- przejechał palcem po mojej tali, a moje policzki oblał szkarłatny rumieniec- Jesteś taka dziewczęca. No cóż, ale mam już na Ciebie sposób....
*********************
  Odwróciłem się i wyszedłem z pomieszczenia. Zostawiłem ją samą ze swoimi myślami. nadal miałem na nią takie działanie jak kiedyś. Nie zrobiłbym tego gdyby mi wcześniej nie powiedziała że mnie nienawidzi. Musiałem sprawdzić czy to prawda....
  -Już jestem- powiedziałem stając w progu wielkiego pokoju w którym się wszyscy znajdowali- Kabuto, idź ją opatrz, trochę mnie poniosło.
  -Boże, następnym razem sam będziesz ją opatrywał- rzucił i wyszedł.
  Spojrzałem na kanapę na której siedział mój brat z Deidarą. Całowali się....widziałem tylko ich obślizgłe języki które wpychali sobie do gardeł.
  -Przestańcie, to ochydne- rzuciłem.
  -Nie dal nas-odpowiedział Itachi odrywając się od blondyna, lecz kiedy skończył mówić, partner spowrotem go do siebie przyciągnął i zaczął delikatnie całować.
  -To przynajmniej nie róbcie tego przy mnie...
  -Wedle życzenia. Dei..chodź do sypialni. Tam może być o wiele ciekawiej.
  Blondyn bez zawahania udał się za moim bratem uśmiechając się pod nosem. To było obleśne.
  -A Ty Pain?- zacząłem- jak tam Ci idzie z Konan?-rudzielec zaczerwienił się gdy wspomniałem o niebisko-włosej.
  -Ujdzie, chociaż nadal z nią nie rozmawiałem o tym co czuję. Jest bardzo skryta...
  -Po prostu jej to jak najszybciej powiedz, uwierz mi, wyjdzie Ci to na dobre. Co jak co,ale z nią mam najlepsze stosunki.
  -Postaram się, dzięki za radę.....
*****************************************
Mam nadzieję że jest ok :> Teraz w tym momencie zacznę wprowadzac kolejny wątek milosny do opowiadania , będą się ze sobą naprzemian przeplatać :> Matsuri x Gaara , może byc?:3

Brak komentarzy: