Od mojej ostatniej rozmowy z Sasuke minęły dwa dni. Nie wiem czy bał się ze mną rozmawiać czy po prostu nie chciało mu się przychodzić. Codziennie odwiedzał mnie Kabuto i Konan, niebieskowłosa piękność z Akatsuki. Mimo iż była moim wrogiem poczułam do niej sympatię. Często zostawała ze mną i rozmawiała przez cały wieczór, żebym nie siedziała sama.
-Powiedz mi coś-zaczęłam- czy ty robisz to dlatego że oni kazali Ci ze mną rozmawiać.
-Na początku tak było. Bo wiedzą że utrzymuje dobry kontakt z ludźmi, ale polubiłam Cię. Źle się czuję tak zwyczajnie z tobą rozmawiając, mimo iż wiem że za jakiś tydzień wyzdrowiejesz a oni będą się nad Tobą znęcać ,aby wyciągnąć potrzebne im informacje.
-To nie Twoja wina Konan. Nic nie możesz na to poradzić, nie chcę żebyś się im narażała. Widocznie będę musiała to przecierpieć.
-Sakura...-mówiła załamanym głosem- możesz myśleć że to takie łatwe, ale uwierz mi, znam ich metody...Potrafią być przeraźliwie okrutni...Mogą Cię zabić...
-Powiem Ci to samo co powiedziałam Sasuke...-po moim ciele przeszły dreszcze na wspomnienie chłopaka- Nie boję się śmierci, bardziej boję się tej waszej techniki wskrzeszenia, bo będę musiała walczyć przeciwko moim przyjaciołom.
-Podziwiam Cię, zachowujesz zimną krew...Ale proszę uważaj na siebie i nie prowokuj ich...
-Spokojnie, nic mi nie będzie, nie boję się ich.
Niebieska tylko lekko się uśmiechnęła chwytając mnie przy tym za rękę. Wiedziałam że w stosunku do mnie była szczera, nie udawała że mnie lubi. Jak taka delikatna osoba mogła należeć do tak niebezpiecznej grupy przestępczej.
-Konan- zza drzwi wychylił się mężczyzna z siwymi włosami i wielką czerwoną kosą-Koniec odwiedzin.
-Daj mi jeszcze chwilkę Hidan.
-Niestety, to rozkaz Paina.
Zauważyłam jak policzki Konan się zarumieniły. Zapewne coś do niego czuła.
-Jeżeli tak...to już idę- wstała i skierowała się ku wyjściu- Na razie Sakura- kiwnęłam głową w zrozumieniu.
-Konan!-krzyknęłam gdy przekraczała próg-Powinnaś mu to powiedzieć.
-Ale komu, co takiego?
-Nie powiesz mi że nic nie czujesz do Paina- uśmiechnęłam się podejżliwie.
-Skąd Ty....
-To widać.
-Konan! Chodź wreszcie!-krzyczał z oddali Hidan
-Hai!-odpowiedziała chłopakowi, po czym skierowała się do mnie- To nie tak że się boję, tylko on raczej do mnie nic nie czuje..
-Spróbuj to się dowiesz. Ja kiedyś wyznałam swoje uczucia Sasuke..... odwzajemnił je, lecz to się skończyło parę miesięcy temu...
-Wtedy kiedy wstąpił do nas?
-Tak...
-Nie wierz mu we wszystko co mówi Ci teraz.... On nadal coś czuje, widać to po nim, nawet nie wiesz jak trudno było mu do Ciebie pójść i porozmawiać będąc obojętnym i zimnym-zaśmiała się perliście.
-Konan, co Ty mi za kit wciskasz- oburzyłam się, robiąc minę obrażonego dziecka.
-Sama się przekonasz...On..
-Słyszałem że Pain Cię wzywał....Konan...-usłyszałam męski głos za ścianą- Więc łaskawie idź już...
Poznałam ten głos, był to Sasuke. Dziewczyna kiwnęła mi głową i odeszła a do mojego pokoju wszedł młody Uchiha.
-Co ona Ci gadała?-spytał dość spokojnym głosem
-Babskie sprawy. Nie mogę Ci powiedzieć, tajemnica.
-Weź sobie nie żartuj tylko mów! Gadałyście o mnie?!
-Owszem, opowiadałam jej coś.
Powiedziałam mu tylko do polowy, rzeczywiście jej opowiadałam coś, ale nie nadpomniałam że to ona mi też coś powiedziała.
-Co takiego...
-Tego się nie dowiesz, a teraz zostaw mnie jestem trochę zmęczona...z Konan czas mi szybko płynie.
-Odejdę jak mi powiesz co jej powiedziałaś.
-Coś Ty taki ciekawski. To było dawno temu.
-Nie prowokuj mnie do cholery! Tak trudno Ci powiedzieć?!
-Uwierz, bardzo trudno, nie chcę zaczynać tego tematu.
-Nie krępuj się, mów, chętnie posłucham.
-Od kiedy to z Ciebie taki zapalony słuchacz Panie Uchiha.
-Działasz mi na układ nerwowy tym swoim gadaniem...-potarł się ręką po czole.
-Hmmm, no cóż, kiedyś usłyszałam od pewnej osoby że jestem irytująca.
-To ta osoba widocznie miała rację co do tego, a teraz mów, co żeś jej powiedziała.
-Widzę że nie odpuścisz....Mówiłam jej o tym jak Ci wyznałam miłość.-powiedziałam twardo.
Czy dobrze mi się wydawało? Czy na jego twarzy widniało teraz zmieszanie? Nie mogłam się przyjrzeć bo odwrócił głowę w drugą stronę.
- Dlaczego na mnie nie patrzysz? Nie wypada patrzeć się w podłogę podczas rozmowy z kimś.
-Bo nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.
-Przed chwila robiłeś to z wielką chęcią. Dopiero jak Ci powiedziałam odwróciłeś się.....-spojrzałam na niego i po chwili ciszy dodałam- Boli, co? Nawet tak zimnokrwistego przestępce jak Ty, boli fakt że....
-Zamknij się....
Słyszałam że jego głos drży, postanowiłam dłużej nie kontynuować swojej wypowiedzi, nie chciałam go wyprowadzić z równowagi.
-Ty niczego nie rozumiesz...-dokończył.
-Czego nie rozumiem -spytałam- Tego że zaakceptowałeś moje uczucia a potem mnie zostawiłeś pod głupim pretekstem zmiany?! Jeżeli mam być szczera to wcale się nie zmieniłeś, a przynajmniej nie tak bardzo.... Jesteś po prostu bardziej zimny i obojętny w stosunku do mnie. Twoje nowe ja Cię maskuje. Mam teraz przed sobą Sasuke który potrafił kochać, ale odrzucił te uczucia, a jedyne co mu pozostało to pustka po tamtym uczuciu.
-Ja nie jestem zdolny by kochać? Nie mów rzeczy o których nie masz nawet pojęcia.
-Gdybyś mnie kochał to byś mnie nie zostawił!- mówiłam prawie przez łzy.
-A myślisz że chciałem Cię zostawić ,Ty głupia dziewczyno?! Myślisz że było mi łatwo do cholery?! Do tej pory nie jest mi z tym lekko!-odwrócił głowę w moją stronę.
Na jego twarzy widniał ból, widziałam że powstrzymuje się aby nie puścić wodzów emocji. Zupełnie odruchowo wstałam i podeszłam do niego. Wyciągnęłam rękę w jego stronę i położyłam moją dłoń na czubku jego głowy delikatnie gładząc jego włosy.
-Wystarczy, już rozumiem. Nie mam innego wyboru- patrzył na mnie zdezorientowany, nie wiedział co zamierzam powiedzieć- Od teraz......
W gardle miałam wielką gulę, nie mogłam tego powiedzieć.
-Od teraz przestań mnie kochać, bo nie masz już po co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz