wtorek, 26 marca 2013

12.

  Od mojej ostatniej rozmowy z Sasuke minęły dwa dni. Nie wiem czy bał się ze mną rozmawiać czy po prostu nie chciało mu się przychodzić. Codziennie odwiedzał mnie Kabuto i Konan, niebieskowłosa piękność z Akatsuki. Mimo iż była moim wrogiem poczułam do niej sympatię. Często zostawała ze mną i rozmawiała przez cały wieczór, żebym nie siedziała sama.
  -Powiedz mi coś-zaczęłam- czy ty robisz to dlatego że oni kazali Ci ze mną rozmawiać.
  -Na początku tak było. Bo wiedzą że utrzymuje dobry kontakt z ludźmi, ale polubiłam Cię. Źle się czuję tak zwyczajnie z tobą rozmawiając, mimo iż wiem że za jakiś tydzień wyzdrowiejesz a oni będą się nad Tobą znęcać ,aby wyciągnąć potrzebne im informacje.
  -To nie Twoja wina Konan. Nic nie możesz na to poradzić, nie chcę żebyś się im narażała. Widocznie będę musiała to przecierpieć.
  -Sakura...-mówiła załamanym głosem- możesz myśleć że to takie łatwe, ale uwierz mi, znam ich metody...Potrafią być przeraźliwie okrutni...Mogą Cię zabić...
  -Powiem Ci to samo co powiedziałam Sasuke...-po moim ciele przeszły dreszcze na wspomnienie chłopaka- Nie boję się śmierci, bardziej boję się tej waszej techniki wskrzeszenia, bo będę musiała walczyć przeciwko moim przyjaciołom.
  -Podziwiam Cię, zachowujesz zimną krew...Ale proszę uważaj na siebie i nie prowokuj ich...
  -Spokojnie, nic mi nie będzie, nie boję się ich.
  Niebieska tylko lekko się uśmiechnęła chwytając mnie przy tym za rękę. Wiedziałam że w stosunku do mnie była szczera, nie udawała że mnie lubi. Jak taka delikatna osoba mogła należeć do tak niebezpiecznej grupy przestępczej.
  -Konan- zza drzwi wychylił się mężczyzna z siwymi włosami i wielką czerwoną kosą-Koniec odwiedzin.
  -Daj mi jeszcze chwilkę Hidan.
  -Niestety, to rozkaz Paina.
  Zauważyłam jak policzki Konan się zarumieniły. Zapewne coś do niego czuła.
  -Jeżeli tak...to już idę- wstała i skierowała się ku wyjściu- Na razie Sakura- kiwnęłam głową w zrozumieniu.
  -Konan!-krzyknęłam gdy przekraczała próg-Powinnaś mu to powiedzieć.
  -Ale komu, co takiego?
  -Nie powiesz mi że nic nie czujesz do Paina- uśmiechnęłam się podejżliwie.
  -Skąd Ty....
  -To widać.
  -Konan! Chodź wreszcie!-krzyczał z oddali Hidan
  -Hai!-odpowiedziała chłopakowi, po czym  skierowała się do mnie- To nie tak że się boję, tylko on raczej do mnie nic nie czuje..
  -Spróbuj to się dowiesz. Ja kiedyś wyznałam swoje uczucia Sasuke..... odwzajemnił je, lecz to się skończyło parę miesięcy temu...
  -Wtedy kiedy wstąpił do nas?
  -Tak...
  -Nie wierz mu we wszystko co mówi Ci teraz.... On nadal coś czuje, widać to po nim, nawet nie wiesz jak trudno było mu do Ciebie pójść i porozmawiać będąc obojętnym i zimnym-zaśmiała się perliście.
  -Konan, co Ty mi za kit wciskasz- oburzyłam się, robiąc minę obrażonego dziecka.
  -Sama się przekonasz...On..
  -Słyszałem że Pain Cię wzywał....Konan...-usłyszałam męski głos za ścianą- Więc łaskawie idź już...
  Poznałam ten głos, był to Sasuke. Dziewczyna kiwnęła mi głową i odeszła a do mojego pokoju wszedł młody Uchiha.
  -Co ona Ci gadała?-spytał dość spokojnym głosem
  -Babskie sprawy. Nie mogę Ci powiedzieć, tajemnica.
  -Weź sobie nie żartuj tylko mów! Gadałyście o mnie?!
  -Owszem, opowiadałam jej coś.
  Powiedziałam mu tylko do polowy, rzeczywiście jej opowiadałam coś, ale nie nadpomniałam że to ona mi też coś powiedziała.
  -Co takiego...
  -Tego się nie dowiesz, a teraz zostaw mnie jestem trochę zmęczona...z Konan czas mi szybko płynie.
  -Odejdę jak mi powiesz co jej powiedziałaś.
  -Coś Ty taki ciekawski. To było dawno temu.
  -Nie prowokuj mnie do cholery! Tak trudno Ci powiedzieć?!
  -Uwierz, bardzo trudno, nie chcę zaczynać tego tematu.
  -Nie krępuj się, mów, chętnie posłucham.
  -Od kiedy to z Ciebie taki zapalony słuchacz Panie Uchiha.
  -Działasz mi na układ nerwowy tym swoim gadaniem...-potarł się ręką po czole.
  -Hmmm, no cóż, kiedyś usłyszałam od pewnej osoby że jestem irytująca.
  -To ta osoba widocznie miała rację co do tego, a teraz mów, co żeś jej powiedziała.
  -Widzę że nie odpuścisz....Mówiłam jej o tym jak Ci wyznałam miłość.-powiedziałam twardo.
  Czy dobrze mi się wydawało? Czy na jego twarzy widniało teraz zmieszanie? Nie mogłam się przyjrzeć bo odwrócił głowę w drugą stronę.
  - Dlaczego na mnie nie patrzysz? Nie wypada patrzeć się w podłogę podczas rozmowy z kimś.
  -Bo nie mam ochoty na Ciebie patrzeć.
  -Przed chwila robiłeś to z wielką chęcią. Dopiero jak Ci powiedziałam odwróciłeś się.....-spojrzałam na niego i po chwili ciszy dodałam- Boli, co? Nawet tak zimnokrwistego przestępce jak Ty, boli fakt że....
  -Zamknij się....
  Słyszałam że jego głos drży, postanowiłam dłużej nie kontynuować swojej wypowiedzi, nie chciałam go wyprowadzić z równowagi.
  -Ty niczego nie rozumiesz...-dokończył.
  -Czego nie rozumiem -spytałam- Tego że zaakceptowałeś moje uczucia a potem mnie zostawiłeś pod głupim pretekstem zmiany?! Jeżeli mam być szczera to wcale się nie zmieniłeś, a przynajmniej nie tak bardzo.... Jesteś po prostu bardziej zimny i obojętny w stosunku do mnie. Twoje nowe ja Cię maskuje. Mam teraz przed sobą Sasuke który potrafił kochać, ale odrzucił te uczucia, a jedyne co mu pozostało to pustka po tamtym uczuciu.
  -Ja nie jestem zdolny by kochać? Nie mów rzeczy o których nie masz nawet pojęcia.
  -Gdybyś mnie kochał to byś mnie nie zostawił!- mówiłam prawie przez łzy.
  -A myślisz że chciałem Cię zostawić ,Ty głupia dziewczyno?! Myślisz że było mi łatwo do cholery?! Do tej pory nie jest mi z tym lekko!-odwrócił głowę w moją stronę.
  Na jego twarzy widniał ból, widziałam że powstrzymuje  się aby nie puścić wodzów emocji. Zupełnie odruchowo wstałam i podeszłam do niego. Wyciągnęłam rękę w jego stronę i położyłam moją dłoń na czubku jego głowy delikatnie gładząc jego włosy.
  -Wystarczy, już rozumiem. Nie mam innego wyboru- patrzył na mnie zdezorientowany, nie wiedział co zamierzam powiedzieć- Od teraz......
  W gardle miałam wielką gulę, nie mogłam tego powiedzieć.
  -Od teraz przestań mnie kochać, bo nie masz już po co.

Brak komentarzy: