Nie wiem ile czasu minęło odkąd był tu Sasuke, zasnęłam. Obudził mnie odgłos stóp zmierzającej w moją stronę osoby.
-Wstań, trzeba Cię opatrzyć ,a nie mam za dużo czasu.
-Myślisz że łatwo się podnieść jak się jest tak poturbowanym?...Kabuto...
-Dlaczego jesteś dla mnie taka chłodna? Lituję się nad Tobą a Ty mi tak dziękujesz?
-Nie będę wdzięczna osobie która mnie więzi, nawet jeżeli mi pomaga. Niedługo będą ,mnie szukać, co wam przyjdzie z tego że będziecie mnie tu przetrzymywać?
-O to musisz już pytać Sasuke- przycisnął wacik nasączony spirytusem do mojej rany.
Głośno zasyczałam, co wywołało uśmiech na twarzy okularnika.
-Niesamowite...możesz z takim spokojem znieść aż tak mocne obrażenia ciała, a w taki sposób reagujesz na obmywanie ran.
-Tak, tylko że jestem wykończona. Ile można wisieć z taką raną na płucach. Gdybym nie byla medic-ninja juz dawno bym umarła!
-To nie możliwe- zdziwił się chłopak- Medic-ninja aby uleczyć kogoś lub siebie potrzebuje rąk, bez nich jest to niewykonalne!
-Jak widzę dużo jeszcze nie wiesz-zakpiłam-Ale zaskoczę Cię. Tak jak Ty, też myślałam że leczenie bez pomocy rak jest niemożliwe. Dlatego zaczęłam nad tym pracować-sapałam, było mi ciężko-w końcu mi się udało. Gdybym miała jeszcze trochę czakry wyleczyłabym się chociaż do połowy i już by mnie tu nie było. Ale niestety,,,z resztą,,,i tak niedługo stąd odejdę.
-Teraz tak myślisz, ale nie uciekniesz tak łatwo. Orochimaru współpracuje z Akatsuki, a w tym momencie wszyscy się tutaj znajdują. Nie ważne jak byś się starała, nie uda Ci się uciec.
-Będę próbować.
-W ten sposób tylko się narażasz...Skończyłem-dodał po chwili- zaprowadzę Cię do twojego pokoju. Jest otoczone barierą. Jeżeli będziesz próbowała się wydostać Twoje ciało zostanie sparaliżowane i wciągnięte w genjutsu Itachi'ego. Kiedyś Kakashi wpadł w nie, chyba wiesz co się potem dzieje...
-Trudno zapomnieć, stracił przez to sporo sił.
Szliśmy długim korytarzem oświetlanym jedynie przez pochodnie, a na ścianach były nakreślone figury na podobieństwo nachodzących na siebie kół. Prawdopodobnie byliśmy w kryjówce Orochimaru. Musiałam jakoś powiadomić o tym wioskę, jednak z drugiej strony cieszyłam się że mogę tu być. Zobaczyłam go po tak długim czasie, nie byłam na niego zła za to co zrobił. Przebywając tutaj miałam szansę aby nakłonić go do powrotu do Konohy,a rozmawiając mogłabym na niego wpłynąć i odkryć jego dawne JA. W końcu coś do mnie czuł.Nie mógł tego od tak zapomnieć.
*********************
-Sasuke! Uspokój się!-krzyczał na mnie Pain- To że ją kiedyś znałeś i teraz z nami przebywa ...to wybiło na Tobie wielkie piętno. Wiem że Ci teraz ciężko, ale musisz ją ignorować, nie daj się ponieść.
-Cholera Pain! Myślisz że to takie proste?! To Sakura! Ta Sakura! Ta sama którą opuściłem! I do tego jak się zmieniła!
-Uchiha!- tym razem zza drzwi odezwał się Itachi.
Mój brat. Jedyna osoba do której czułem respekt i szanowałem ją. Jedyny brat, którego nienawidziłem, stał się dla mnie kimś ważnym. Jednak czułem do niego odrazę z jednego powodu...gustował on w chłopakach. Obecnie był w związku z Deidarą, na którego pieszczotliwie mówił Dei. Nie moglem patrzeć jak się dotykają i całują. Było to okropne, jednak innym to nie przeszkadzało.
Musiałem iść do Sakury, dostałem taki rozkaz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz