Całe moje życie zmieniło się w zawrotnym tempie, dosłownie z dnia na dzień. Zwykła dziewczyna musi się teraz zmagać z czymś co w ogóle nie jest dorzeczne.
Otworzyłam lekko swoje zielone oczy. Obraz nadal miałam zamazany, widziałam jak przez mgłę. Klatka piersiowa niemiłosiernie mnie piekła, a w ustach czułam posmak krwi. Ciężko mi oddychało, polegało ono na delikatnym braniu małych haustów powietrza, gdyż większa ilość źle działała na moje zranione płuca. Moje ręce ścierpły. Widocznie było to wywołane tym że były zakute w łańcuchy i przypięte z tyłu do muru tak że cały ciężar ciała się na nich utrzymywał. Nogi zaś oplatały liczne kajdany, również przypięte bolcami .Próbowałam się szarpać, ale tym samym ból w klatce piersiowej jeszcze bardziej się nasilał.
Zobaczyłam jak toś otwiera drzwi od celi i podchodzi do mnie...nie mogłam stwierdzić kto to bo jeszcze nie odzyskałam zbytnio wzroku.
Z zamyślań wyrwał mnie mocny cios w brzuch od nieznajomego. Z moich ust wyleciała krew, brudząc przy tym posadzkę celi. Z ledwością łapałam oddech.
-Cholera....-wydyszałam.
-Oh, jeszcze potrafisz mówić? Musisz być bardzo wytrzymała.
Chwileczkę...ten głos...
-Sasuke?!
-Oh, jakaś ty spostrzegawcza...A kto inny.
-Twój głos, zmieniłeś się. Dojrzałeś. Ale jedno mnie męczy ...dlaczego mnie uderzyłeś...nigdy byś tego nie zrobił.
-Sakura, Sakura...zrozum głupia kobieto- chwycił mnie za podbródek i zmusił do popatrzenia na siebie. Moje oczy już w miarę dobrze reagowały więc mogłam go dojrzeć-już nie jestem tym samym Sasuke co kiedyś. Jestem o wiele lepszy od tamtej wersji.
Patrząc na niego zauważyłam że bardzo zmężniał, nabrał kształtów i przybrał na masie mięśniowej. jego twarz stała się bardziej wyrazista, ale też pusta.
-Chyba tylko ty tak uważasz że jesteś teraz lepszy- wyrwałam mu swój podbródek z dłoni i znów zaczęłam wpatrywać się w posadzkę-Teraz jesteś pusty, bez uczuć, nie masz żadnego wyrazu.
-Po co komu uczucia. Przez nie człowiek staje się słaby, kierują nim emocje a nie rozum.
-Ale to jest jedyna rzecz która pozwala nam przetrwać Uchiha, i jedyna rzecz która czyni nas ludźmi Dzięki nim jesteś zdolny do odróżniania dobra od zła, bez uczuć jesteś bezwartościowy, jesteś lalką....Taką samą jaką właśnie widzę przed sobą...-prychnęłam.
Dostałam w policzek. Mimo bólu, cieszyłam się że to powiedziałam.
Zbliżył się do mnie, ukucnął i spojrzał w oczy.
-Zobaczymy czy będziesz taka cwana jak jeszcze parę razy oberwiesz...-zbliżył swoje usta do mojej szyi i jezykiem nakreślił na niej podłużną mokra linie.
Próbowałam się odsunąć ale miałam ograniczone ruchy. Po ciele przyszły mi dreszcze, mimo że nie chciałam żeby tak było. Mimo iż minęło tyle czasu, nadal darze go jakimś uczuciem. Co prawda jest to puste i bezsensowne ale zawsze coś.
-Niedługo przyjdzie tu Kabuto i Cię opatrzy. Potem pokaże Ci Twój pokój.-wyszedł zamykając za sobą kratę.
-I tak tu długo nie zabawie-krzyknęłam najgłośniej, aby mnie dobrze usłyszał.
-Hmmm, możliwe, Jeżeli będziesz się tak stawiać to długo nie pożyjesz.
-Wiedziałam że byłeś cholernym draniem, ale teraz przeszedłeś samego siebie...Sasuke...-kun...-powiedziałam z arogancją ale i nutką delikatności.
Zatrzymał się na chwilę, tak jakby te słowa podziałały na niego paraliżująco.
-Nie waż się tak do mnie mówić, jesteś tylko nic nie wartym człowiekiem...
****************************
Mam nadzieję że notka się podobala :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz