Tuż za nieznajomym wparowała do pokoju Hinata.
-Temari-chan, bardzo przepraszam, ale nie mogłam go powstrzymać! Jak się dowiedział że tu jesteś od razu zaczął tu biec. Nie mogłam go dogonić i.....-ledwo mówiła, co chwila sapiąc ze zmęczenia.
-Nie szkodzi.... Widocznie ma mi coś ważnego do powiedzenia.-mówiła beznamiętnie, obojętnie.
-To ja was zostawię na chwilkę-wycofała się z pokoju.
-Dzięki Hinata, jestem wdzięczny - odezwał się Shikamaru.
Gdy tylko zamknęła drzwi Shikamaru rzucił się w stronę siedzącej Temari i klęknął przed nią kładąc swoją głowę na jej kolanach a rękoma objął jej biodra. Poczuła mokre ślady na udach, były to jego łzy....
-Przepraszam, zachowałem się jak totalny kretyn! i jeszcze moje głupie gadanie! J- Ja nie wiem co we mnie wstąpiło...-mówił lekko ciągając nosem.
-Nie zaprzeczę, z siarczystymi słowami to sobie nieźle radzisz...-mówiła obojętnym tonem, nie mogła teraz się rozkleić.
Bardzo dobrze ukrywała swoje emocje. Tylko raz widziała żeby Shika płakał. Było to nad grobem jego przyjaciela z dzieciństwa ( nie to nie Chouji) który zachorował na białaczkę. Był z nim bardzo zżyty. Nie wiedział że wtedy go podglądała...tam na cmentarzu....nigdy mu tego nie powiedziała.... Chciała podejść i go pocieszyć, ale coś ją hamowało, nie mogła tak po prostu podejść i go przytulić. Z zamyślań wyrwała ją kolejna wiązanka słów, kolejne tłumaczenia.
-Temari, ja naprawdę nie wiem co mam zrobić, powiedziałem Ci tyle przykrych słów...-mocniej wtulił się w jej uda.
W normalnej sytuacji już dawno by go odgoniła i nabiła mu guza, ale teraz nie miała serca aby to zrobić.
-Jesteś dla mnie najważniejsza, nie zostawiaj mnie...Nie dotknę już alkoholu w twojej obecności, ale nie zostawiaj mnie, jesteś moim skarbem, moim największym skarbem....-gdyby teraz podniósł głowę zobaczyłby jej zapłakaną twarz.
Nie wytrzymała presji, rozpłakała się, tak bardzo go kochała ze potrafiła mu wszystko wybaczyć, nawet te wszystkie obraźliwe słowa które wypowiedział w jej kierunku.
-Wkurzyłem się bo zaprzeczyłaś czemuś na czym mi bardzo zależało, bo chce żeby mój dotyk sprawiał Ci przyjemność.... i wtedy wspomniałaś o Kibie, a że byłem wstawiony, wychodził ze mnie potok słów i powiedziałem co powiedziałem. Wiem nie powinienem, zachowałem się jak szczeniak. Tak naprawdę tak nie myślę, nie chcę żebyś szla do Kiby, na samą myśl o tym że mogłabyś teraz leżeć w jego łóżku robiło mi się niedobrze.... Wiem że nie zasługuje, ale wybaczysz mi tamto?
-Shikamaru, ja.....-słysząc jej głos jego mięśnie zaczęły się napinać- Ja nie wiem czy.....-starała się powstrzymać łzy napływające z powrotem do oczu- Nie wiem czy ja potrafię...
-Daj mi ostatnią szansę, proszę..-podniósł wzrok i gdy na nią spojrzał lekko się zmieszał.
Jej twarz była cala zapłakana, ale nie wyglądała jakby chciała mu powiedzieć coś przykrego. Patrzył się na nią i nie mógł wyczytać nic z jej twarzy, żadnej odpowiedzi.
-Nie wiem czy ja potrafię Ci nie wybaczyć..-dokończyła- Za bardzo Cię kocham aby Ci tego nie wybaczyć.Wstań....
Chłopak wstał na jej rozkaz i jej pomógł zrobić to samo. Zanim zdążyła coś powiedzieć przygarnął ją do siebie i mocno pocałował opadając przy tym na pobliskie łóżko Hinaty.
-Moja mała wredna wachalrzyco.... nigdy więcej mi tak nie uciekaj....
-Co?
-Byłem w domu, w kuchni nikt się do mnie nawet słowem nie odezwał, matka to myślałem że mnie zabije. Potem poszedłem do pokoju żeby z Tobą porozmawiać , ale Cię tam nie było i wpadłem w szał. Spytałem się rodziców gdzie jesteś, a oni tylko mi powiedzieli ze nie zasługuje na ciebie i że spieprzyłem sprawę na całej linii. Wtedy to się dopiero przestraszyłem. Wybiegłem z domu i całe szczęście że zastałem Hinatę u Naruto, co prawda w dwuznacznej sytuacji, ale spytałem o Ciebie. Wtedy mi powiedziała że jesteś u niej i że nie chcesz mnie widzieć. Chciałem iść już do Ciebie ale powiedziała że potrzebujemy planu. I tak wpadliśmy na pomysł , dzięki któremu się tutaj znalazłem, że niby nagle wpadłem i w ogóle.... I potem to już wiesz co...
-Oszukaliście mnie! Obydwoje! - próbowała wstać lecz umięśniona klatka chłopaka jej na to nie pozwoliła.
-Dla twojego dobra!
-Ja Ci zaraz pokażę moje dobro! Migiem stąd wylecisz!
-Ej ,ej spokojnie. Poza tym nie wysilaj się bo nie dasz mi rady. Jestem od Ciebie silniejszy. Nawet teraz nie możesz się poruszyć.
-To jest chyba twój szczęśliwy dzień..... Ale poczekaj jak nie będę miała ograniczeń. Będę się musiała odegrać za to co odstawiłeś u Naruto na imprezie!
-Zgadzam się na wszystko...Już i tak wiele zrobiłaś wybaczając mi mój występek...
-Inaczej nie mogłam..-pocałowałam go w szyję, lekko kreśląc linię językiem.
-A tak a propo, jak już jesteśmy na etapie takich rzeczy.....-zdziwiła się słysząc od niego te słowa.
-O co chodzi?-pytała dociekliwie.
-Hinata mi mówiła że wczoraj tak bardzo chciałaś świętować naszą rocznicę, ale się pokłóciliśmy...-przejechał ustami po płatku jej ucha.
-JA? Chyba jej się coś pomieszało...-mówiła zdezorientowana,w myślach przeklinając młodą Hyuugę.
-Nie sadzę- ustami zaczął pieścić jej szyję schodząc coraz to niżej.
-Shika...-szepnęła cicho do jego ucha.
Musiała to przerwać mimo iż było jej bardzo przyjemnie.
-Jesteśmy u Hinaty , może innym razem co?
-Rozmawiałem z Hiantą i mówiłem że sprawy mogą zajść odrobinkę dalej.... Pozwoliła skorzystać z jej łóżka- uśmiechnął się.
-O nie nie! Bym się źle czuła kochając się z Tobą na łóżku przyjaciółki! Nie ma mowy!.
-Czy ty właśnie kłócisz się ze mną o miejsce? Czyli samego seksu chcesz, ale nie tutaj tak?- zapytał z łobuzreskim uśmieszkiem na twarzy.
-Nie chwytaj mnie za słówka Shika!
-Nie chwytam,czyli chcesz tego?
-Wcale nie, wiesz jakie mam do tego podejście.
-Wiem właśnie...nawet się dotknąć nie dasz.Wygląda na to że nigdy tego nie zrobimy drugi raz- mówił smutny, a jego twarz wyglądała jakby ktoś umarł.
-To nie tak, po prostu nie tutaj....-pocałowała go w czoło.
-Hm? Czy ja dobrze rozumiem? Właśnie mi sugerujesz żeby iść do mojego domu, do mojego łóżka i tam, w tym momencie, zacząć się kochać?- jego twarz nagle się rozpromieniła.
-Czyż ty oszalał?!-dostał kuksańca w bok- Najprędzej to wieczorem, jak będę miała dobry humor!
-Ja już się postaram o ten dobry humor- ścisnął mocno jej udo tak że dziewczyna syknęła z bólu.
-Auć! Tym mnie nie utrzymasz w dobrym nastroju!
-Na pewno?!-mruknął- Wiem że lubisz takie coś...-w zawrotnym tempie włożył swoją dłoń pod jej bluzkę, gładząc jej brzuch przy linii spodenek, co spowodowało u niej wykwit pięknego rumieńca i podniesienie temperatury ciała o kilka stopni.
-Shika...myślałam że jesteś leniwy a nie zboczony...
-Przy tobie trudno się pohamować- złożył pocałunek na zdziwionych ustach dziewczyny delektując się ich smakiem.
********************
-Tak słucham? Tu rezydencja Hyuuga....
-Hinatka? Tu Naruto!
-Co się stało że dzwonisz?! Źle się czujesz?!
-Nie , nie tylko chciałem pogadać....No bo wiesz, wczoraj pewnie wszyscy, no wiesz,a my...
-Naruto-kun! Dlaczego mówisz mi to przez telefon! Do tego jesteśmy ze sobą dopiero jeden dzień to jak moglibyśmy ze sobą...
-Wiem, to jeden dzień. Pewnie teraz myślisz że zależy mi tylko na tym..... Ah przepraszam, zapomnij o tej rozmowie...
-Nie, Naruto czekaj. Ja po prostu....
-Spokojnie, nie zrobię niczego wbrew twojej woli, więc się nie bój. Kocham Cię, chcę żebyś o tym wiedziała..
-Naruto-kun....-mówiła lekko zdziwiona, ale jej głos zelżał- Też Cię kocham.
Chłopaka po drugiej stronie ogarnął wielki spokój. Wreszcie był z dziewczyną którą kocha, przestał latać za Sakurą....Właśnie, co z Sakurą....
*****************************************************
-Matsuri, wstawaj, śniadanie przyszło.
-Hai, ale czy mógłbyś podać mi szlafrok?-powiedziała lekko zawstydzona swoją nagością.
-Wstydzisz się? Przecież Cię już widziałem.
-Ja wiem ale......
-Kochanie-ucałował ją w jej malinowe nabrzmiałe od jego nachalnych pocałunków usta- podobasz mi się i w ubraniu i naga, chociaż miło by było gdybyś w mojej obecności w ogóle go nie zakładała..-ostatnie słowa wyszeptał jej prosto do ucha co spowodowało szybsze bicie serca tej drobnej osóbki.
-Tak nie można , co za dużo to nie zdrowo- ubrała na siebie szlafrok i podeszła do stołu z jedzeniem. Obydwoje zaczęli jeść.
-Wiesz , bałem się że Cię w nocy uszkodzę, jesteś taka drobna...- uśmiechał się do siebie na wspomnienie minionej nocy.
-Ja się czułam bardzo bezpiecznie...
-To się cieszę.
-Tylko trochę plecy mnie bolą.
-A to dlaczego? Pokaż mi je...
Podszedł do dziewczyny, a jeszcze szybciej od niej odskoczył. Na jej plecach widniały sine odciski rąk. Przyłożył swoją do śladu i potwierdziło się najgorsze, to była jego ręka. Tak mocno chciał ją przy sobie mieć w nocy, tak mocno trzymać że zostawił na jej ciele te okropne ślady. Z głuchym tąpnięciem opadł na łóżko chowając twarz w dłoniach.
-Gaara-sama, co się stało?-pytała zdezorientowana dziewczyna.
-Jestem potworem...
-Ale co się stało...
-Zobacz swoje plecy w lustrze...
Dziewczyna bez namysłu przeszła do łazienki i opuściła lekko szlafrok, jej oczom ukazał się ten sam obraz co Gaarze.
-O jejciu....
-Przepraszam Matsuri, teraz przeze mnie cierpisz, już nigdy Cię nie dotknę..nie będziemy się kochać..
-Ale przecież ja nawet tego nie czuję- usiadła obok niego lekko go przytulając- Było mi naprawdę dobrze w nocy, nawet nie wiem kiedy to zrobiłeś...zdarza się.
-Zdarza się?! Kto normalny tak turbuje osobę którą kocha?!
-Gaara , przestań! To tylko głupie siniaki!
-Nie zmienię zdania! Nie będziemy się kochać, zrozumiałaś?!-podniósł głowę i spojrzał na nią władczym wzrokiem.
-To już moje zdanie się nie liczy?!
-Nie w sytuacji takiej jak ta!
-Ale ja chcę to robić! I mi tego nie zabronisz! w końcu mi ulegniesz!
-Nie bądź taka pewna siebie.... Chodźmy już jeść.
-Nie jestem głodna!-wyrwała się z jego uścisku i pomaszerowała do łazienki zamykając się na klucz.
-Matsuri, nie zachowuj się głupio, wyłaź!-lecz dziewczyna nie reagowała na żadne jego słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz