-Sasuke! Wstawaj! Ile można spać!
- Nie wrzeszcz, głowa mnie boli!
-Pomyślałam o tym. W kuchni na stole masz tabletkę, weź ją. Ja muszę już iść.
-Co? Zostawiasz mnie samego?!- wyskoczył z łóżka lecz od razu się zachwiał i upadł na nie z powrotem.
-Mam prace w szpitalu. Nie jesteś już małym dzieckiem poradzisz sobie..narazie!
Jeszcze coś za mną krzyczał ale zignorowałam go. Musiałam skupić się na robocie, mam sporo zaległości a chcę się jak najszybciej z tym uporać. No i jeszcze pozostała mi sprawa z całym Akatsuki. Muszę im wysłać ANBU z wiadomością aby przybyli na parę dni.
Weszłam do swojego gabinetu i wzięłam się za pracę, lecz nie dane mi było posiedzieć w spokoju bo właśnie wszedł do mnie Sai.
-Sakura, musimy pogadać.
-O czym? I dlaczego jesteś taki poważny?
-Bo to jest poważna sprawa.
-No to mów.
-Kocham Cie.
-Nooo...pewnie...Chwila! Że co?! Odbiło Ci?! Czemu mi wyjeżdżasz z takimi rzeczami a na dodatek gdy jestem w pracy!
-Chciałem Ci to powiedzieć tego samego dnia kiedy zniknęłaś. No ale teraz jest tan twój Sasuke. Ale wiedz że będę o Ciebie walczył. W końcu i tak mnie wybierzesz.
-Sai....-poklepałam go po ramieniu- Bardzo Cię lubię....ale nie mogłabym z Tobą być....zrozum to...
-Teraz tak mówisz. Niebawem zmienisz zdanie. No to do zobaczenia!
Podszedł i delikatnie pocałował mnie w usta. Nie wiedziałam co zrobić, nawet nie pomyślałam o tym żeby go odepchnąć, byłam w zbyt wielkim szoku.
Nie zdążyłam nawet mu nic powiedzieć bo już go nie było. Zszokowana powróciłam do wypełniania papierów, lecz znów ktoś wszedł do mojego gabinetu.
-Ile do cholery jasnej....!-zaczęłam się wściekać-!!....Ah, Hinata?! I Idiota....
-No wiesz Sakura-chan- chłopak udał że posmutniał.
-Gomen, ale nie zważając na twój wiek nadal uważam Cię za idiotę.
-Nie masz serca....
-Tak, wiem ....ale co was do mnie sprowadza?
-Bo Hinatka chciała się przebadać!- Uzumaki od razu sie ożywił.
-A co Ci dolega?
-No bo ona...!
-Naruto!- uderzyłam chłopaka z pięści w czubek głowy, na co Hinata się wzdrygnęła- Pytam się jej a nie Ciebie! Siedź przez chwilę cicho!
-Hai....- powiedział prawie płaczącym głosem- Ale nie musiałaś tak mocno....
Zignorowałam go i z powrotem zwróciłam się do ciemnowłosej.
-A więc? Co Ci dolega?
-No bo ja....bo my....
-Hinata, jeżeli tego nie wydusisz z siebie to nie będę potrafiła Ci pomóc.
-No bo....
-Hinatka chciała powiedzieć że.....No bo wiesz, wczoraj pierwszy raz to robiliśmy i Ona się boi że jest w ciąży- odpowiedział za dziewczynę blondyn zasłaniając głowę rękoma.
Lekko się zaśmiałam, co trochę ich zdezorientowało.
-Eh, usiądźcie.
Wykonali posłusznie polecenie po czym zaczęli mi się uważnie przypatrywać.
-To jak Sakura-chan, pomożesz nam?- spytał Naruto.
-Mogę wam powiedzieć jedno. Jeżeli robiliście to wczoraj to nie ma szans aby dzisiaj stwierdzić czy Hinata jest w ciąży . Odczekajcie z dwa tygodnie i przyjdźcie do mnie. A Ty Naruto, używałeś jakiegoś zabezpieczenia?
-Eeee, nie....
-Więc jest 50% szans że będziecie mieli dziecko, więc w razie czego to przykro mi Idioto ale będziesz musiał dorosnąć do roli tatusia.
-Ekstra!
-Dziecko to nie zabawka! Trzeba je wychować!Musi brać z kogoś przykład! Z Hinaty na pewno, bo jest rozsądna, ale ty jesteś kretynem!
-Hai hai. Ja kocham dzieci.
-Nie wątpię....To wszystko na dzisiaj, widzimy się za dwa tygodnie. Do zobaczenia.
-Dziękuję Sakura- powiedziałą Hyuuga i wycofała się z pokoju a za nią Naruto.
-Boże kiedy ten chłopak zmądrzeje....-szeptałam do siebie.
Pracę skończyłam późnym wieczorem. W mojej głowie wciąż kłębiły się myśli wokoło pocałunku Saia.
Weszła do domu i wyciągnęłam z lodówki jogurt naturalny do którego dosypałam mussli. Cały czas myślami byłam przy tamtej sytuacji. Jednak musiałam coś zrobić... Coś co nie było łatwe.
-Nad czym tak myślisz?- spytał Sasuke siadając koło mnie na kanapie.
-Ja? Nad niczym konkretnym.....
-Widzę że coś się dzieje... No ,mów.
-No bo...
-Bo co?
-Eh, po prostu ktoś mnie pocałował....
Zauważyłam ze wszystkie jego mięśnie się napięły. To że był zdenerwowany to mało powiedziane.
-Kto to taki? Masz mi powiedzieć.
-Aj, nieważne. Sama załatwię tą sprawę.
-Chyba sobie żarty stroisz! Odepchnęłaś go chociaż?!
-Nie, bo byłam praktycznie sparaliżowana.... To mnie zdziwiło...
-No to pięknie.....-wstał i zaczął chodzić w kółko.
-Ale to nie moja wina, zrozum to!
-Winny się tłumaczy! Czy Ty w ogóle coś do mnie czujesz?!
-Tak! Ale jak mam Ci to udowodnić skoro nie chcesz mi wierzyć na słowo!
- Hmmm... w sumie to jest jeden sposób.
-Jaki?
-Prześpij się ze mną. Wtedy Ci uwierzę.
-Co?! Nie ma mowy! Mówiłam Ci że nie chce tak, ja chce trochę poczekać!
- Widzisz? gdybyś mnie kochała to byś się zgodziła....
- Zależy Ci tylko na tym żeby się tylko ze mną przespać! Pewnie gdyby byłoby już po, to byś już nawet słowem o tym nie wspomniał bo już byś dostał to czego byś chciał!
-Nie zależy mi tylko na seksie! Ale chciałbym po prostu....Nie wiem! Strasznie mnie pociągasz i pewnego dnia już się nie opanuję i wezmę Cię siłą, a tym samym wyrządzę Ci krzywdę. Dlatego tak nalegam!
-Jasne.....dobra idę spać, nie chce mi się o tym gadać.... Dobranoc.
-Czekaj...!
-Co znowu? Już mnie wystarczająco wkurzyłeś!
-Nie wrzeszcz na mnie!
-Będę robiła co zechcę! Narazie!
-Ekstra, super! Wyprowadzam się, kiedy miną ci humorki to do mnie zadzwoń i mi powiedz. Nie chcę ciągle słuchać jaki to ja jestem...
-Gdzie pójdziesz?
-O to się nie martw. Może w końcu powinienem sobie znaleźć mieszkanie...
Zamurowało mnie. Sasuke miałby już ze mną nie mieszkać? Ale dlaczego? To nie może tak być!lecz rozsądek mówił coś innego...
-No i proszę bardzo. Jak Ci aż tak się tutaj nie podoba to proszę bardzo, mieszkaj sobie gdzie indziej!
-To chyba najrozsądniejsze wyjście , odpoczniemy od siebie i przynajmniej Cię nie skrzywdzę...- te ostatni słowa wypowiedział prawie że pod nosem więc ich nie usłyszałam.
Wziął tylko kurtkę i wyszedł w noc nawet się nie żegnając. Chciałam za nim pobiec, lecz duma kazała mi zostać w domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz