-Dziękujemy że do nas wpadliście- mówiła Tsunade do gości z Suny- Szkoda że musicie już wracać.
-W końcu jestem kazekage, a moje rodzeństwo jest mi bardzo pomocne. Niedługo na pewno wpadniemy.
-I proszę przekazać wszystkim ten list ode mnie-wtrąciła Temari.
-Co w nim jest?
-Chcę zorganizować wspólny wypad, razem z przyjaciółmi z Konohy. W środku jest wszystko opisane, więc nie powinno byś problemów.
-Tak, to miło z twojej strony, zapewne wszyscy się ucieszą.
Rodzeństwo z Suny już wychodziło, gdy Tsunade w ostatniej chwili ich zatrzymała.
-Czekajcie! Znaczy się tylko Temari....Shikamaru chce się z Tobą widzieć, będzie czekał u siebie w domu.
-Ale po co...
-Nie wiem, ale proszę nie odchodź tak bez pożegnania z nim...Wiem że ciężko jest się rozstawać na jakiś czas , tym bardziej ze mieszkacie w innych wioskach...ale jeżeli tego nie zrobicie będziecie żałować.
-Może Hokage ma racje....To do zobaczenia!
Blondynka wybiegła z budynku i pomknęła w stronę domu Shiki.Gdy dotarła na miejsce otworzyła drzwi od werandy i weszła do środka. Na długiej ławce leżał Shikamaru i ze smutkiem się w nią wpatrywał.
-Co Ci jest?- spytała.
-Chciałaś odejść bez pożegnania.
-Boże..... Ja po prostu nie lubię się żegnać.
-Ale ze mną to by wypadało.- odwrócił się plecami do niej i podkulił lekko nogi.
-Shika...
Podeszła do niego i pogłaskała go po włosach. Nie często miał je rozpuszczone....Zanim się zorientowała, leżała już na jego klatce piersiowej...
-Co ty....
Nie dokończyła. Zatkał jej usta namiętnym pocałunkiem. Ułożył dziewczynę pod sobą i ponownie pocałował, lecz tym razem wsadził jej do ust język co spotkało się z jękiem zadowolenia ze strony blondynki. Coraz bardziej na nią napierał. Lewą rękę wsunął pod jej bluzkę i położył na jej piersi.Zaczęła się lekko szarpać.
-Shika...nie w takim miejscu....
-Dla mnie jest idealne, po prostu zróbmy to..-sapał jej namiętnie do ucha.
Chciała temu zaprzestać, lecz poczuła na swoim brzuchu coś twardego. Spojrzała w dół i zauważyła że spodnie Shiki są bardzo naprężone w jednym miejscu.
-Shikamaru, czy Ty...
-Lepiej nie pytaj...-powrócił do całowania jej ust.
-Shikamaru, już jesteśmy!
-Cholera! -krzyknął chłopak i zszedł z dziewczyny- Rodzice wrócili. I jak ja mam teraz schować to!- wskazał ręką na swoje spodnie .
-Może czymś zakryj...
-Tak jasne, będę paradował trzymając się w kroczu....Ale..Chodź tutaj! Szybko!
-Ale...
Nara przyciągnął ją do siebie i oparł ją tak aby stała przed nim a tyłem przylegała do jego ubrania. Objął ją w pasie i kazał iść.
-To się nie uda. nawet jeżeli zakryjesz TO mną..Oni zauważą.
-Nie zauważą. Dzisiaj wyjeżdżasz więc mogą pomyśleć że po prostu się z Tobą przytulam bo nie chcę się rozstawać.
-To jest chore, tak samo jak Ty- jęknęła i weszli razem do kuchni.
-O no proszę, proszę. Aż tak ciężko wam się rozstać?- powiedziała matka Shiki.
-A widzisz?- szepnął Shikamaru do ucha dziewczynie- A teraz idź w kierunku mojego pokoju.
Przeprosili rodziców i poszli do pokoju chłopaka, gdzie nareszcie mogli się od siebie odsunąć.
-Głupi jesteś!-zaczęła okładać chłopaka pięściami.
-Ej! Co Ty robisz!!!
-Mogłeś chociaż trochę się odsunąć a nie ciągle na mnie napierałeś! Czułam GO przez cały czas!
-Przecież nic się nie stało....Wyluzuj..robisz się denerwująca.
-No i dobrze! Żegnam! Wracam do Suny, bracia na mnie czekają!
-No i dobrze. Mam nadzieję że się zobaczymy.-prychnął.
-Głupi arogant!
Blondynka wyszła i zaczęła płakać....Gdy jej ulżyło wyruszyła do swojego kraju..Niestety była skłócona z osobą którą tak bardzo kocha..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz