poniedziałek, 8 kwietnia 2013

24.

Droga Sakuro.

Zwołałam zebranie wioski i kage. Rozpatrzyliśmy twoją propozycję. Raikage  miał spore obiekcje w stosunku do Sasuke. Jak wiesz jest zdrajcą wioski, przestępcą i widnieje w książeczce Bingo. Jednak powinnaś dziękować Gaarze,  bo to jedynie dzięki niemu Sasuke ma od teraz wstęp do wioski. Lecz oczywiście jest to czas próbny. Może w niej zamieszkać, mieszkańcy też się na to zgodzili. Zapewne Naruto też będzie się cieszył. Więc mam nadzieję że szybko nas odwiedzicie i pierwsze co zrobicie to stawicie się u mnie w biurze. A co do Akatsuki.... Możesz próbować swoich sił, lecz nie jestem pewna czy oni pozytywnie to odbiorą.

                                               Piąta Hokage, Tsunade.




  -To by było na tyle- zwinęłam papier i odłożyłam na półkę.
  -To nie jest tak źle. Sasuke po prostu ma okres próbny-pocieszyła mnie Konan
  -Wiem, ale boję się że go nie zaakceptują...
  -O mnie się nie martw-wtrącił się Sasuke- Dam sobie radę, pewnie nie będzie tak strasznie. Zanjedziemy jakieś lokum.
  -Przez jakiś czas zamieszkasz u mnie, w końcu nadal mam mieszkanie a wynajmuje je sama.
  -Ale będziecie nas odwiedzać co nie?- wtrącił Deidara.
  -Jasne Dei, a teraz wybaczcie, nie będziemy zwlekać, jeszcze dziś wieczorem mam zamiar wrócić do wioski.
  -Więc nie marnujcie czasu, jak dotrzecie to napiszcie list- powiedział Pein.
  Przytaknęłam i razem z Sasuke ruszyliśmy w stronę pokoju.
*****************************************************************
 Od paru godzin był w wiosce dźwięku, lecz nie zastał tam nikogo. Żadnego żywego ducha, panowała tam idealna cisza, jakby walka już się zakończyła, lecz to były jedynie pozory. Uruchomił byakugana i w szybkim tępie zobaczył barierę która otaczała cała drużynę wraz z TenTen i wrogami. Po krótkim oglądnięciu bariery wiedzial co musi zrobić, znał jej wszystkie słabe punkty. Bez zastanowienia użył Hakke Hasangeki i przebił się przez zasłonę. Jedyną dobrą opcją było to że pozostał niezauważony przez wrogów. Próbował wyszukać w tłumie walczących ludzi TenTen lecz nie mógł jej dostrzec. Do głowy przychodziły mu najczarniejsze myśli...Może jest ranna, może nie żyje, może ją gdzieś uwięzili...
Z zamyślenia wyrwał go rozpaczliwy krzyk dziewczyny. Pobiegł w jej kierunku jak najszybciej mógł, lecz już nic nie mógł poradzić. Na piersi TenTen widniała długa szrama zrobiona czymś niesamowicie wielkim i ostrym. W bólu podniosła się trzymając krwawiące miejsce.
 -TenTen schyl się!- krzyknął w jej stronę widząc lecące w jej stronę srebrne ostrze.
  -Neji?! Co ty tu robisz?- powoli podeszła do chłopaka ciągle walcząc z przeciwnikami  którzy teraz otaczali ich oboje.
  -Tsunade mnie przysłała , mówiła że masz kłopoty.
  -Jak zwykle przesadza, dobrze mi idzie... -starała się ukryć ból.
  -Jesteś poważnie ranna, nie powinnaś walczyć, chowaj się za mnie, będę przyjmował ataki.
  -Przypominam Ci że kiedyś o tym rozmawialiśmy. To jest moja misja i nie ważne czy miałabym zginać staram się ją wykonać do końca...
  -Ale spójrz na twój stan. Przez byakugana widzę że twoje naczynia krwionośne się rozszerzają, ubywa Ci coraz więcej krwi. Prędzej czy później zemdlejesz z wycieńczenia.
  -Wiem, sama to czuję, ale póki mogę...
  -Już nic nie mów, tylko się męczysz.....- po popatrzył na nią z troską, ale też się bał.
  Starał się ją odciążyć i zgarniał na siebie większą liczbę przeciwników, niestety przy tym tracił coraz więcej siły. Na polu walki nie pozostało dużo jednostek wroga, znacznie przeważała grupa z Konohy. Kiedy zostali oni i grupka osób, na arenę wkroczył mężczyzna którego TenTen miała obserwować.
Chciał już ruszyć do ataku, lecz coś go powstrzymało. Dziewczyna zablokowała go jakimś dziwnym jutsu i powoli wstała na nogi.
  -Wiedziałam że będziesz chciał ruszyć do walki, ale to moja bitwa- lekko się zachwiała i ruszyła w stronę przeciwnika.
  -Nie bądź głupia! Jesteś na ostatku sił! On może Cię zabić!-krzyczał tak głośno jak tylko mógł, lecz ona go ignorowała.
  -Kinuta Dosu..... dawnośmy się nie widzieli, nieprawdaż? Ile to już minęło od czasu gdy przechodziliśmy egzamin na chunnina co?
  -Jestem pod wrażeniem że mnie pamiętasz....-powiedział ochrypłym głosem.
  Nie słuchając go więcej zaatakowała go kunaiami i przeszła na walkę wręcz, lecz nie dawało to żadnych skutków, bo każdy cios bardzo dobrze parował. Odskoczył do tyłu i tylko prychnął pod nosem.
  -Wysiłek sam nic nie znaczy, a teraz patrz, bo pokażę Ci coś, co rozrywa ściany.
  Za pomocą dłoni wykonał skomplikowane jutsu. TenTen poczuła jakby dźwięk przeszywał jej ciało rozrywając je od środka....Kiedy upadła na kolana Dosu zaprzestał używania jutsu. Widziała parę lat temu jak walczył z Choujim.  Pokonał go jednym ruchem, lecz za wszystko była odpowiedzialna jego szybkość i metalowa rękawica na dłoni, to dzięki niej wykonywał swoje techniki. Jedyny sposób aby go zatrzymać to ją zniszczyć...
  Podniosła się i ponownie zaatakowała. Rana na klatce piersiowej niemiłosiernie piekła, powoli traciła przytomność....Przeciwnik ponownie odskoczył lecz tym razem miała plan. Liniami czakry luźno obwiązała przeciwnika, by po chwili zacisnąć więzy. Ostatkami sił wykonała ostatnią technikę.
  -Bashosen!-krzyknęła wyskakując w górę, miotając w stronę przeciwnika niebezpiecznymi strugami powietrza.
Kiedyś ta technika zbiła jedną z masek Kakuzu i także tym razem się opłaciła... Ciało Dosu opadło bezwładnie na ziemię zalane krwią. Jej limit się skończył. Zemdlała...a co się z tym wiązało, pułapka na Nejiego przestała działać.
  -Wracamy do Konohy- przejął rolę dowódcy- Nie mamy co zwlekać, ruszamy- wziął dziewczynę na ręce i pobiegli w stron Konohy.
*************************************************************
  Wszyscy przyjaciele z Konohy udali się na egzamin na chunnina. Zajeli miejsca na trybunach i obserwowali pojedynki, lecz bardziej zaciekawiła ich dyskusja  o powrocie Sasuke do wioski.
  -Nie mogę uwierzyć! Znów będziemy drużyną!-cieszył się Naruto.
  -Każdy tęsknił za Sasuke. Mam tylko nadzieję że czegoś nie wywinie..- dodała Ino.
  -Gdyby chciał coś wywinąć to by nie wracał z Sakurą do wioski!-bronił go Uzumaki.
  -Naruto, spokojnie, wszystko wiemy, nie musisz drzeć papy!- wrzeszczał Kiba na blondyna- Daj nam oglądnąć rozgrywkę!
  -Kiba..... Nie krzycz na niego, to nie ma sensu. On musi się poekscytować-  mówiła cicho Hanabi.
  -Eh, to niech to robi gdzie indziej..-syknął.
  - Spróbuj go zrozumieć, wraca jego najlepszy przyjaciel.
  -Hai, Hai.... Już nie będę, przepraszam- objął ją ręką w tali a drugą ręką sięgnął po jej dłoń i delikatnie ją ucałował co wywołało rumieniec na twarzy dziewczyny.
  -Kiba-kun....
 -Ah, zapomniałem że się krępujesz...ja po prostu bardzo chciałem to zrobić....- spuścił głowę na dół.
  -Nie szkodzi, to było miłe- tuliła twarz w jego szyję po czym zaczęła się przyglądać walce.





Brak komentarzy: