-Neji-niisan, poćwiczysz dzisiaj ze mną?- Hanabi dręczyła bruneta pytaniami.
-Dzisiaj nie mogę. Chcę zabrać TenTen na kolację. Muszę się jej jakoś odwdzięczyć.
-To nie możesz jutro? Ciągle ze sobą przebywacie...
-Zobaczysz jak ty będziesz miała chłopaka....-spojrzał na nią a ta jedynie się zaczerwieniła- Chwileczkę...nawet mi nie mów że masz chłopaka! jesteś jeszcze gówniarą!
-Siostra Hinata nie ma nic przeciwko mojemu związkowi! Tylko kazała mi uważać....
-Kto to taki?
-Nie powiem, bo Ty mu coś zrobisz.
-Nic mu nie zrobię....
-Ale obiecujesz?
-Hai hai.
-To Kiba, jestem z nim już pół roku.
-Co?! Młody Inuzuka?! Ale dlaczego, przecież to mój kolega! I skoro jesteś z nim to dlaczego nie byliście razem u Naruto?-próbował sobie wszystko poukładać, ale było mu ciężko.
-Bo ja nie chciałam pójść....Właśnie ze względu na Ciebie! Zaraz być wszczął z nim jakąś bójkę! A ja nie jestem już małym dzieckiem!
-Masz 16 lat! Powinnaś zająć się szkoleniem, a nie chłopakami!
-A Ty to co? Od kiedy pamiętam zawsze podkochiwałeś się w TenTen. Zaczęło się już pierwszego dnia akademii.
-To jest zupełnie inna sprawa....
-Taka jak moja, tylko że ja jestem starsza.
-Zrozum że ja zawsze byłem poważny, nawet jak byłem mały. I wiedziałem w co się pakuje.
-Byłeś taki poważny że siostrzyczka TenTen ciągle Cię odrzucała! Dopiero jak podrosłeś i stałeś się bardziej męski zwróciła na Ciebie uwagę.
-Dziwisz się Hanabi? Wtedy był strasznie zadufany w sobie- zza drzwi wychyliła się Tenten- Co prawda nadal taki jest, ale zmieniło się trochę jego nastawienie. A co do Kiby, to nie słuchaj go. Boi się o swoją siostrzyczkę. Jakbym Ci opowiedziała co on robił gdy był w twoim wieku.... był z niego niezły diabełek. Do tego niczego się nie krępował, z resztą to mu zostało- omiotła go wzrokiem.
-A czego ma się krępować. Jesteście parą tak długo. Z resztą mam prośbę, róbcie to ciszej, bo ja czasami chcę mieć spokój...-ugryzła kanapkę i wyszła.
Stali i patrzeli się na siebie nie wiedząc jak zareagować. Przyszywana siostra Nejiego właśnie im powiedziała że słyszy jak się kochają.
-Nigdy więcej u Ciebie w domu- powiedziała stanowczo.
-Nie żartuj, przecież ona ma szesnaście lat, normalne że wie o co chodzi.
-Ale ja tak nie mogę z tą świadomością że..
-TenTen, odpuść sobie. I tak Ci z resztą nie dam spokoju.
-Ale ty jesteś kłopotliwy....Wychodzę.
-Gdzie?!
-Mam misję, wieczorem będę.
-Ale na pewno?Chciałem Cię zabrać na kolację....
-Postaram się-pocałowała chłopaka w usta i chwyciła szybko tosta wychodząc z domu.
*******************************************************
-Matsuri, odezwiesz się w końcu do mnie?
Zero reakcji.
-Matsuri! No ile można!-chwycił ją za rękę lecz go odepchnęła- Co mam zrobić żebyś przestała mi to robić?
-Odwołaj tamte słowa.
-Nie mogę, nie chcę ponownie Ci zrobić krzywdy.
-No to pogódź się z rozczarowaniem- wzruszyła ramionami.
Podszedł no niej i mocno wtulił twarz w jej szyję dłońmi oplatając jej wąskie biodra.
-Jesteś taka krucha-szeptał z bólem w głosie-taka drobna istotka. Jednym niepożądanym ruchem mógłbym Cię połamać.
-To że jestem chuda nie znaczy ze jestem jak gałązka. Gaara ja tylko wyglądam na taką, a moje ciało zawsze było podatne na obtłuczenia. W rzeczywistości mogłeś mnie lekko dotknąć i wyrządzić mi takie coś.
-To tym gorzej. Nie powinienem Cię dotykać. Jak mówisz że tak masz, to nie jest to odpowiednie abyśmy mogli robić takie ryzykowne rzeczy jak...
-Jesteś Kazekage do cholery! Powinieneś dbać o swój lód i sprawiać żeby czuł się dobrze!
-I to właśnie robię, chronię Cię przede mną . Dzięki temu nie stanie Ci się krzywda.
-Ty chyba nie widziałeś mnie po misji,wyglądam o wiele gorzej, ale nic mnie nie boli bo po prostu moje ciało bardzo intensywnie odbiera nawet lekkie uderzenie- zapadła cisza- Widzę że nic dzisiaj nie wskóram...Trudno, puść mnie bo jestem zajęta.
-I znów nie będziesz się do mnie odzywać?
Kiwnęła głową potakująco.
-Ja tu z Tobą oszaleję dziewczyno.
Wiedział że jest uparta i nie odpuści. Jedynym sposobem było jej ulec. Ale na pierwszym miejscu musiał postawić kontrolę nad sobą , aby nie powtórzyć tamtej nocy.
************************************************
-Zbliża się wieczór-głos Shikamaru przerwał ciszę która panowała w kuchni.
-I co w związku z tym?-spytała jego matka odrywając się od jedzenia, zaś on popatrzył znacząco na Temari.
-Pewni znów dobie coś ubzdurał-powiedziała szybko blondyna- Może będzie coś robił. Ja nie wiem o co mu chodzi.
-Ah dziecko, byś się dziewczyną zajął a nie jakimiś dziecinnymi gierkami-powiedziała oburzona pani Nara.
-Święte słowa mamo, święte słowa....-omotał blondynkę rozbierającym wzrokiem na co ona się lekko zarumieniła grożąc mu złowieszczym wzrokiem.
-Kochanie, oni pewnie umieją sobie zorganizować dobrze czas. My kiedyś też tak robiliśmy- Shikaku puścił oczko do swojej żony a ta się zarumieniła.
-Ah, to były czasy... mieliśmy dużo wrażeń....A właśnie dzieci, wy już to robicie?-spytała bezpośrednio.
Temari zakrztusiła się jedzeniem a Shikamaru zaczął się śmiać z jej reakcji.
-Mamo, myślę że Tema nie lubi o tym rozmawiać. Chociaż jeżeli chcesz znać odpowiedź na swoje pytanie, to tak, kochamy się.-Temari jeszcze bardziej zaczęła się krztusić.
-Przepraszam muszę wyjść, idę na świeże powietrze-ruszyła w stronę ogrodu i przysiadła na ławce.
Shika podszedł powolnym krokiem i usiadł przy niej lekko się uśmiechając.
-Dlaczego...-zaczęła.
-Dlaczego powiedziałem jej prawdę? To proste. Wolałem jej powiedzieć niż być co noc podsłuchiwanym. Siedziałaby przy moim pokoju u nasłuchiwała czy czegoś czasem nie robimy.
-Aha.....Ale to i tak było dziwne.
-Nie dla mnie. Tato mi opowiadał co kiedyś robili. Praktycznie codziennie ukrywali się przed rodzicami i uprawiali sex żeby się tylko o tym nie dowiedzieli. Były inne zasady. Wcześniej naciskano na szkołę. Teraz jest inaczej, pary maja wolną rękę.
-Dlaczego Ci tak zależy żebyśmy się kochali.
-Bo raz Cię spróbowałem i teraz ciężko mi się czasami opanować. Mam ochotę się na Ciebie rzucić i po prostu....no wiesz. Gdybyśmy się wtedy nie pokłócili... Nawet gdybyś protestowała, wziąłbym Cię siłą....Nie interesowałoby mnie twoje zdanie.Po prostu zrozum, im bardziej ty mnie odpychasz, nie chcesz nic ze mną..ja coraz bardziej się napalam i w końcu wybuchnę, a wtedy nie wiem czy będę delikatny.....
-Czyli nie mam innego wyjścia. Jeżeli nie chce za jakiś czas być zabita podczas seksu to musimy to zrobić dzisiaj- zaśmiała mu się do ucha.
-Nie chcę Cię zmuszać.
-Nie zmuszasz, sama zdecydowałam.
-Po moim nastraszeniu Cię. A ja tak nie chcę.
-Ogólnie to miałam się dzisiaj zgodzić, więc spokojnie. A teraz wracajmy-chwyciła go za rękę i pomaszerowali do kuchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz